zeznanie prawdziwych wartości estetycznych i moralnych we współczesnym pisarstwie. Końcową partię „Portretów i zapisków“ czyta się ze zdumieniem, że Piętak aż tyle zdecydował się o sobie powiedzieć. Ze powiedział także to, co powiedział w ostatnich zdaniach swojej książki:
„Kiedyś pióro nie cofało się przed dotknięciem najokrutniejszych uczuć ni przed słowem, które wstydziło; biło w siebie samo. Ten bezwstyd poetycki mógł być bardzo osobliwy, niepowtarzalny artystycznie, lecz skaziły go konwencje, usłużne umizgi — do kogo? Do krytyki? Do przyjaciół i rodziny? śmiać się chce...
Czy nie na próżno zatem staram się o rozluźnienie natury swego stylu? O wprowadzenie na nowo tych treści, które nieopatrznie i pośpiesznie porzuciłem kiedyś, ledwie je chwyciwszy w dłonie? Niechybnie — tak. Nie można przecież powtórzyć poezji młodości.“
W tych przejmujących zdaniach jednego jeszcze musiało zabraknąć. To prawda, że nie można przecież powtórzyć poezji młodości, ale Piętak nie na powtórzenie się zdecydował w swojej ostatniej twórczości. Piętak zdecydował się na poezję cierpienia w bezpośrednim sąsiedztwie śmierci, oko w oko z nią, z jej grozą, z grozą jej kamiennej obojętności. Gdyby w naszych czasach istniała jeszcze prawdziwa miłość poezji, może ktoś by przeczuł, czym są „Zaklinania“. Może dostrzeżono by, że w ostatnich wierszach Piętaka popłynęła najczystsza poetycka krew, krew, która już nie płynie w nieskończonych lawinach poetyckiego słowa. Piętak wiedział tak wiele o poezji, ale nie wiedział chyba o jednym, że jego ocalona do ostatnich chwil wiara w poezję jest czymś w naszych czasach już niewiarygodnym i, co gorsza, prawie nierozpoznawalnym. W dzisiejszej nieskończoności kun-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/234
Ta strona została przepisana.