cierpienia świata. Idea tego świata marzeń ucieleśniła się dla bohaterki, o ironio, w okolicznościach maksymalnego pohańbienia człowieka w niemieckim obozie wojennym. „A jednak nie, całe moje wewnętrzne przekonanie to potwierdza, razem z pamięcią, że tylko dzięki Lucynie, od pierwszej chwili, od pierwszego spotkania, rozpoznania, powitania, wymiany litości, pociechy, przerażenia, wymiany, która w religii nazywa się obcowaniem i która stanowi jedyną możliwą ludzką wspólnotę, która doskonale obywa się bez słów, przelewa cała w jednym spojrzeniu, w jednym momencie, od tej chwili możliwość załatwienia na własną rękę mej sprawy, możliwość oderwania się od tego losu, stała się dla mnie problematyczna. Przestałam myśleć: ja. Pomyślałam: my“ (str. 34-35). „Granica, poza którą nie opłacało się przeżyć, nie opłacało się wyjść z obozu, była wtedy jasna i oczywista, posunięta do samych kresów człowieczeństwa, to prawda, ale tym bardziej surowa, i za nas obie Lucyna była tej granicy świadkiem i stróżem. Ona zawsze była gotowa zrezygnować, gdy ja bardziej słaba, bardziej chwiejna, ze strachu właśnie i ze słabości nieraz czepiałam się krawędzi bardziej kurczowo, niż postanowiłyśmy, że warto“ (str. 43). „Pierwszy raz w życiu i zresztą jedyny zdarzyła mi się taka integracja, takie z kimś wewnętrzne zjednoczenie, wyraźnie mi się wtedy życie przełamało, bardziej definitywnie niż przez wojnę, niż przez sam fakt wywiezienia, wyraźny był moment, w którym osobne nasze losy, mój i Lucyny, a więc i Leszka, zaskoczyły, zamieniły się w jeden, dzielony“ (str. 70).
Celowo odwołuję się do tekstu powieści, ponieważ sprawy nie da się opowiedzieć, jak to się mówi, własnymi słowami, nie da się, jak tego wymagano w szkole, streścić. Powiedzieć, że bohaterka w obo-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/242
Ta strona została przepisana.