resowności zainteresowań kulturalnych. Ludzie ci nie żyją z kultury, nie biorą udziału w giełdzie. Interesują się kulturą dlatego, że stanowi ona ostateczne uwieńczenie ich aspiracji życiowych. Chcą dorównać zawodowcom, a w rzeczywistości ich przewyższają. Są w pewnym sensie niezależni w zaspokojeniu swoich potrzeb, chcą im swobodnie folgować, są zachłanni w tych potrzebach i daleko im jeszcze do przesytu i znudzenia. Przeciwnie, trzeba tu mówić o potrzebach stale wzrastających, obejmujących coraz szersze i coraz wyższe dziedziny zjawisk kulturalnych.
Dlatego zdumiewa mnie, prawdę mówiąc, śmiałość zawodowców, którzy w oparciu o swoje poczucie wyższości chcą rozstrzygać, co jest, a co nie jest w sam raz dla masowych zainteresowań. Tego bez porozumienia się z nową inteligencją rozstrzygnąć się nie da i chyba nie należy. Człowiek, z którego opadły czy opadają łuski ciemnoty, jest w prawie sam się wypowiadać, co go interesuje, a co nie, co jest, a co nie jest dla niego. I nie wyda je mi się, że do tego porozumiewania się jest potrzebny jakiś specjalny, uproszczony język. Nic bardziej nie wyklucza możliwości porozumienia się jak założenie, że się rozmawia z kimś ubogim duchem.
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/25
Ta strona została przepisana.