a nawet z pewnością tak jest, że ten, który podły memoriał karmelicki caratowi złożył zdradzając w nim nazwiska konspiratorów — że ten sam lis przechera nadal w służbie carskiej pozostaje. Nikczemnej duszy nic jej piętna nie zmaże...“ (str. 141).
A więc znów zbiorowy instynkt moralny jako ślepa, bezwzględna a nawet niszczycielska siła. Wobec niej Mochnacki będzie musiał uznać swą bezsilność. „Nie przebaczą mu nigdy rodacy, że nie przepadł na wieki w lochach karmelickiego więzienia, skuty, obłąkany od strachu. A pióro? Pióro, które ocalił? Nic to dla rodaków“ (str. 149). „Gdyby on, Maurycy, pisał te raz krwią swoich dzieci, których nie miał, krwią niewinności, nikt by mu i tak nie przywrócił czci. Okrutne, nielitościwe prawo! Tak, jakby braterstwo pomiędzy ludźmi kleiła cnota, ta wyniosła, nie pobłażająca, z zamarłymi oczami, z trupim obliczem fantasmagoria umysłu!“ (str. 161).
O pozornej sprzeczności z tym wszystkim świadczyłoby zakończenie opowiadania „Prawdziwy koniec wielkiej wojny“. Epileptyk Juliusz Zborski popełnił samobójstwo, a uwolniona w ten sposób od zobowiązań moralnych Róża Zborska nie skorzystała z wolności i nie związała się z ukochanym Stęgieniem. Zawieyski sugeruje, że obydwa akty moralne spotkały się z niezrozumieniem. „Samobójstwo Juliusza Zborskiego, który powiesił się na drzwiach swego pokoju, było poczytane za objaw jego choroby i nikogo zbytnio nie dziwiło. Natomiast zdziwienie wywołało to, że Róża Zborska zerwała z Bolesławem Stęgieniem i nie wyszła za niego za mąż, jak tego wszyscy się spodziewali“ (str. 32). To zakończenie opowiadania nie jest niekonsekwencją pisarską. Zdziwienie nie oznacza tu dezaprobaty. Ono jest tylko przewrotne. Róża Zborska nie skompromitowała się, choć wszyst-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/290
Ta strona została przepisana.