„świnia“ w przenośnym sensie moralnym czy estetycznym. Zieliński przemienił świnię metaforyczną w świnię prawdziwą i powstało z tego opowiadanie „Świnia w koszyku“. To zresztą zbyt proste ujęcie sprawy. Zieliński nie pisze „komiksów“. Na sytuację wyjściową tego opowiadania złożyło się więcej elementów. Zieliński odmetaforyzował słowo świnia i cały zwrot: podrzucić albo podstawić komuś świnię, a także zwrot: dać komuś kosza. W dalszym ciągu tego opowiadania wykorzystał olbrzymią ilość podobnych słów, zwrotów i powiedzeń. Całe opowiadanie (jak zresztą prawie wszystkie opowiadania zbioru „Kosmate nogi“) jest transpozycją przenośni mowy potocznej w dosłowność. Można by wyliczyć ogromną ilość takich transpozycji szczegółowych w każdym z opowiadań Zielińskiego. Oto przykład bardzo jaskrawy i łatwy: „Pamięta pan Artmala? Właśnie, był dyrektorem, a teraz żre trawę na łące za wzgórzem“ (str. 211). Groteskowa i absurdalna sytuacja powstała z aluzji do zwrotu: pójść na zieloną trawkę.
Zabieg transpozycji przenośni w dosłowność, chociaż jest to źródłem wielu groteskowych sytuacji fabularnych u Zielińskiego, byłby zabiegiem literacko dosyć prymitywnym, gdyby do tego tylko sprowadzała się wynalazczość Zielińskiego. Dosłowność nie likwiduje u niego metaforyczności. Opowiadanie o przygodach ze świnią w koszyku nie przestaje być jednocześnie opowiadaniem o rozkładzie miłości, o rozczarowaniu moralnym i estetycznym. Różne sfery znaczeniowe słów przenikają się wzajemnie. Wieloznaczeniowość słów jest zarazem wielokształtnością i barwnością świata. Z dosłowności i jednoznaczności wynika świat, groteskowy i absurdalny. Jednoznaczność i dosłowność tworzą „dalekie groteskowe stro-
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/294
Ta strona została przepisana.