miast Polaków. Sytuacja zawodowego krytyka nie sprzyja czytaniu tekstów według własnej potrzeby.
Kijowski potrzebował lektury tekstów obrzydliwych, których w Polsce nie brakło, on tylko nie mógł sobie w normalnej pracy pozwolić na taką lekturę. I dlatego we Francji czytał Maurrasa, Barrésa, Valoisa zamiast w Polsce czytać Stanisława Tarnowskiego, Romana Dmowskiego czy Józefa Piłsudskiego. Specjalnie wybrałem takie polskie nazwiska, wobec których Kijowski nie miałby żadnego powodu ukrywać się ze swoim obrzydzeniem. Rzecz w tym, że te lektury niełatwo byłoby usprawiedliwić zawodowymi powinnościami redaktora „Twórczości“ i „Przeglądu Kulturalnego“. To zaliczono by do dziwactw, a ten i ów mógłby nawet wietrzyć w tym jakąś nieczystą sprawę. Lektury paryskie Kijowskiego nie budzą zdziwienia, chociaż są bardzo oryginalne. Nie sztuka być w Paryżu i czytać Butora lub Robbes-Grilleta, tego nie odmówiłaby sobie nawet korespondentka „Przyjaciółki“. Barrés, Valois, pisemne oświadczenie Sartre’a w procesie „siatki Jeansona“, nie jakiś jego nowy tekst filozoficzny czy literacki to dopiero smakowity kąsek.
Nie, nie, nie mam zamiaru posądzać Kijowskiego o snobizm na oryginalność. Kijowski jest jak najdalszy od wszelkiego snobizmu. Czyta teksty francuskie dla siebie, wybiera je konsekwentnie i z pełną świadomością swoich wewnętrznych głodów, żadnego ukłonu w tym wszystkim przed modą, przed zawodowym pożytkiem czy powierzchowną powinnością. Prawdziwa wewnętrzna pasja objawia się we wszystkim, co absorbuje Kijowskiego w Paryżu. Kijowski nie pozwala sobie na żadne przypadkowe zainteresowanie ani w literaturze francuskiej ani w paryskim życiu, Paryż i Francja roku 1960, oczywiście piśmiennictwo francuskie, ale przy tym wszystkim żadnej
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/311
Ta strona została przepisana.