Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/318

Ta strona została przepisana.
POCHWAŁA MACIĄGA

Unicestwianie tego, co jest, stało się umiejętnością, którą człowiek dzisiejszy opanował w stopniu najdoskonalszym. Ta umiejętność jest tak niebezpieczna, że człowiek czuje się zmuszony mobilizować całą swą energię moralną, żeby tę umiejętność potępić. Potępienie moralne aktów unicestwiania daje niejakie rezultaty i dlatego istnieje jeszcze, co istnieje. Nie można unicestwiać przynajmniej w sensie moralnym bezkarnie, można natomiast bez żadnego sprzeciwu uniemożliwiać, żeby coś zaczęło istnieć. Te refleksje ogólne wydają mi się jak najbardziej na miejscu, gdyby ktoś w sposób uczciwy chciał zabrać głos w sprawach krytyki. Krytyka jest dziś umiejętnością, tak to trzeba określić, uniemożliwioną. Nie jest przesadą, gdy się raz po raz stwierdza, że krytyki nie ma. Tylko uczciwie byłoby powiedzieć równocześnie, że jest niemożliwe, żeby była. U nas akurat sprawa wygląda w ten sposób, że jest tylko kilku ludzi, co do których można przypuszczać, że mają niejakie dane, żeby krytykę uprawiać. We wszelkich naszych dyskusjach ta właśnie okoliczność jest z gruntu pomijana. Mówi się o wszystkim, tylko nie o tym.
Według mego rozeznania Włodzimierza Maciąga można chyba zaliczyć do tych kilku osób, które od lat z uporem i samozaparciem starają się dowieść, że mogliby uprawiać krytykę. Ponieważ jest to akurat