Gombrowicz zaczął od walki o nową autonomię. Andrzejewski tylko na krótko poddał się spóźnionej fali conradyzmu, która odpłynęła bez śladu. Perspektywę nowej autonomii dostrzega dopiero dziś, ale dla niego jest to autonomia maskaradowego pióropusza. Gombrowicz nie przyznał się chyba nigdy, że walczy o pióropusz. Nie starczyłoby mu sił do zabawy z pióropuszem, który go tyle kosztuje. Dla Andrzejewskiego, który z własnym pióropuszem się nie obnosił i przystrojenie się nim nic go nie kosztuje, maskarada może być tylko zabawna. Można się już bawić wszystkim, gdy się wie tyle, co wie Andrzejewski. Gdy się ma poza sobą doświadczenie tak prawdziwe jak doświadczenie „Apelu“.
„Mogło się zdawać, że wszystka ludzka nienawiść i okrucieństwo całej ziemi skłębiły się pod tą nocą, oszalałe i nienasycone, i że nikt żywym z tego piekła nie wyjdzie. Wśród ciszy chrypiały wrzaski bijących. Po krańcach szeregów i w ich głębi jęczeli i skowytali bici. Aż wreszcie te wołania oprawców i ofiar zwarły się z sobą w jeden głos ludzkiej udręki“ (str. 221). „Już nikt o niczym nie myślał i nikt niczego nie pragnął. Jeśli tliła się jeszcze w kimkolwiek świadomość, była nikłym strzępem, który gubił się bezsilnie we własnej pustce i w pustce i w milczeniu świata“ (str. 222).
Zdumiewające jest, jak duch trochę wisielczej zabawy przenika wszystko, co Andrzejewski zebrał w swoim tomie. Tego nie można było tak wyraźnie dostrzec w żadnej z jego poprzednich książek. Jeszcze niedawno okupacyjne opowiadania „Kukułka“, — „Paszportowa żona“, „Przebudzenie lwa“ wydawały się tylko epizodem twórczości Andrzejewskiego, „Wojnę skuteczną“ sam autor uznał za nieporozumienie. Dzisiaj całkiem nowe treści da się wyczytać
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/33
Ta strona została przepisana.