wiek serio o sobie powiedzieć. Mówca w „Sobie i Państwu“ teoretycznie zaprzecza wprost temu, co się w jego przemówieniu dokonało: „I Państwo się dziwią, że nie otwieram się przed Państwem? Z czym? Z rozpaczą i poczuciem nicości? Ze wszystkimi zapachami? Nie, moi drodzy, nie jestem niczyją winą. Sam uważam się za swojego sprawcę. Nie obarczam Was i Wy mnie nie obarczajcie. Rezerwa i odległość, higiena i dystans. Dobrze utrzymane paznokcie w chwilach niepowodzeń. I dyskrecja w obliczu otchłani. Jeszcze raz dyskrecja“ (str. 87). To jest prawda w odniesieniu do przeszłości i być może także przyszłości, ale z samym przemówieniem nic wspólnego nie ma. Aktorka w opowiadaniu „Jak być kochaną“ formułuje rzecz bardzo podobnie: „Mojego prawdziwego tekstu nigdy by nie przyjęli. I nie dziwię im się. Ja sama go nie lubię. Moja prawda nie powinna być transmitowana. Prócz wspomnień nic mnie nie różni od drzewa lub psa, ale wymaga się ode mnie dużo więcej. Wolę mój czwartkowy tekst“ (str. 172).
A jednak?! Ballmeyer wypowiada się jak najbardziej serio, mówca nic innego nie robi, tylko się „otwiera“, aktorka podaje swój prawdziwy tekst, a nie tekst z czwartkowej audycji radiowej „Obiady państwa Konopków“. I czy na pewno Brandys jako pisarz zechce w przyszłości stawiać wyłącznie na sukces taki właśnie, jaki stał się udziałem aktorki z jego opowiadania? Ośmielam się wątpić. Z wielu względów. Przede wszystkim ze względu na pewne deklaracje samego Brandysa. W opowiadaniu „Romantyczność“ doszukiwałbym się nawet cech programowości tych deklaracji.
Opowiadania „Romantyczność“ nie uważam za najważniejszy utwór tomu prozy Brandysa. Tym niemniej jest to utwór ważny. Brandys po raz pierwszy
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/45
Ta strona została przepisana.