obeszło się przecież bez charakterystycznych nawarstwień różnych formacji psychologicznych. Ucieczka w swoim czasie byłaby Buntem. Bunt został spełniony życiowo w Ucieczce. Ucieczka przeżyta po latach twórczo zamieniła się w Powrót. Rozpacz musiała się już zamienić w gorycz, żeby tragedię współczesnych kochanków tak przewrotnie przymierzać do najszczęśliwszego mitu miłosnego ludzkości („Uprowadzenie Baucis“). Może to zresztą już nie przewrotność, a całkiem dobra wiara ex post, że w przeszłości istniało prawdopodobieństwo spełnienia Niemożliwego. Podmiotowe powieści Gomolickiego są niesłychanie podstępne w swoich psychologicznych treściach, przy czym ta podstępność nie musi być wcale rezultatem świadomego zamysłu twórcy. Dopiero „Białe runo“ (1962) nie pozostawia wątpliwości, że Leon Gomolicki potrafi być pisarzem podstępnym z czysto intelektualnego rozmysłu.
„Białe runo“ to powieść tak podstępna, że prawie nie ma sposobu, żeby się nie wystrychnąć na dudka, interpretując ją w jakikolwiek jednoznaczny sposób. Klasyczna tak zwana powieść produkcyjna sprzed lat dziesięciu i to pisana z najszlachetniejszą dobrą wiarą? Proszę bardzo, autor nie ukrywa, że rodziła się ona przy zastosowaniu najbardziej rygorystycznej receptury na pożądaną w swoim czasie literaturę. Autor nazbyt serio potraktował wprawdzie postulat „prawdy życia“, co podówczas było dowodem naiwności, ale dziś nie byłoby mu już to brane za złe. Wyobrażam sobie, jakby ten i ów mógł się wzruszyć „Białym runem“ jako prawdziwą powieścią o pracy ludzkiej i robotnikach, żeby nie użyć skompromitowanego miana „powieści produkcyjnej“. Superawangardowy eksperyment artystyczny z przypisaniem do zjawisk antypowieści? Oczywiście, autor odżegnuje
Strona:Henryk Bereza - Sztuka czytania.djvu/93
Ta strona została przepisana.