Co od tego wziął nazwanie,
Że wódz, drogę sobie czyniąc,
Tak potężny cios wymierzył
W skalną ścianę, iż ślad ciosu
Do dziś widną szramą świéci;
Tam, w zawale dzikich głazów,
Co porosły gęstym bukiem
I jedliną czarną, leży
Ciemna jama Atta Trolla.
Tam na łonie swéj rodziny
Wypoczywa on po trudach
I ucieczki i tych wypraw,
W których poznał świat i ludzi.
Błoga chwilo! Młode swoje
Znalazł w owéj drogiéj jamie,
Kędy Muma je zrodziła, —
Czterech synów i dwie córy.
Wylizane niedźwiedziczki,
Obje blond, jak pastorówny;
Chłopcy ciemni i najmłodszy
Tylko — czarny „Jednouszek”.
Ten najmłodszy był pieszczochem
Matki, która z nim igrając
Kiedyś ucho mu odgryzła
I pożarła je z miłości.
Był młodzieniec to genialny,
W gimnastyce wielce biegły,
A na drzewa lazł tak zręcznie,
Jak na słupy sam mistrz Massmann.
Wykwit swojskiéj edukacji,
Kochał tylko ojców mowę
I czuł wstręty do żargonu
Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/16
Ta strona została uwierzytelniona.