Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/47

Ta strona została uwierzytelniona.

Ot, łowiecki żarcik. Przecież
On sam, martwy stał i tylko
Strzelba w ręku mu dymiła.
Potém, milcząc, wyrwał pióro
Z skrzydła ptaka; milcząc, zatknął
Za kapelusz pióro owo
I szedł, milcząc, w dalszą drogę.
Dziwny, dziwny był to widok,
Kiedy jego cień wraz z piórem,
Na płaszczyźnie śniéżnéj, czarny,
Wydłużony się poruszał.




Rozdział XVII.


Jest dolina wązka, długa,
Drogą duchów się nazywa.
Nagie skały stérczą z boków,
Kradnąc światło dnia i słońca.
Pod urwistym zrębem głazu
Stoi w jarze, jak wideta,
Mały domek czarownicy;
Podążyłem tam z Laskarem.
Tam on z matką miał naradę
W najtajniejszych znaków mowie,
Jakby znaléźć Atta Trolla,
Na strzał zwabić i zastrzelić.
Bo już trop my jego zeszli,
Wyśledzili, i już nie mógł
Ujść przed nami. Policzone