Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/53

Ta strona została uwierzytelniona.

Jak mąż, konia dosiadały,
I włos tylko długi, złoty,
Płaszcze dawał im powiéwne.
Po nad czołem miały wieńce,
Ciała wdzięcznie w tył podane,
I pędziły tak galopem,
Całe w blaskach księżycowych.
Obok nich widziałem także,
Jak przypięty kwiat na siodle,
Piękne, młode amazonki
Z sokołami na ramionach.
Po za niemi, jak parodya,
Na wychudłych Rosynantach,
Mknął cudaczny dziéw korowód,
Komedyancko postrojonych;
Minki miały dziwnie wdzięczne,
Chociaż nieco wyuzdane,
A krzyk, śmiéch szalony buchał
Z ustek ich wymalowanych.
O! jak grzmiąco niosły echa
Rogi łowców, śmiéchy, wrzaski,
Rżenie koni, psów szczekanie,
Trzask batogów... Hejże! Hasa!




Rozdział XIX.


Lecz ze wszystkich najpiękniejsze
W samym środku łowców pędzą
Trzy postacie. Nie zapomnę