Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/62

Ta strona została uwierzytelniona.

Na mogile ukochanéj
U bram miasta Jeruzalem.
A Żyd stary, co tam przejdzie,
Będzie myślał, że ja płaczę
Nad Syonem tym zburzonym,
Nad zburzoną Jeruzalem!




Rozdział XXI.


Argonauci bez okrętu,
Co się w górach pieszo włóczym
Za niedźwiedzia lichą skórą,
Nie zdobywać nam run złotych!
Ach! jesteśmy biédne dyabły!
Bohatéry nowéj mody...
Żaden klasyk przyzwoity
Nie uwieczni nas w swém pieniu!
A cośmy użyli biédy!
Co, na przykład, za uléwa
Spadła na nas gdzieś na wiérchu,
Gdzie ni drzewa, ani fiakra!
Istny potop, chmur zerwanie!
Jakby z cebra — na łby lało.
Przysiądz mogę, że w Kolchidzie
Jazon nie zmokł tak ni razu.
Parasola! Parasola!
Trzydziestu i sześciu królów
Za parasol oddam jeden!
Wołam, a tu ciurkiem leje.