Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/72

Ta strona została uwierzytelniona.

Precz widziadła! Nocne mary!
Gorączkowych snów majaki!
Teraz znowu się rozsądnie
Zatrudnimy Atta Trollem.
W jamie swojéj, obok młodych,
Leży stary miś i chrapie,
Jako chrapią sprawiedliwi.
Wreszcie budzi się i ziéwa.
Obok niego jednouszek
Leży, drapiąc się po głowie,
Właśnie jak poeta, który
Szuka rymu i skanduje.
Daléj, tuż przy ojca boku,
Słodko śniąc, na grzbiecie leżą
Czworonogie lilie białe,
Obie córy Atta Trolla.
Słodkie mary, sny powiéwne
Pieszczą dusze te w rozkwicie
Płowych młodych niedźwiedziczek,
W których oku lśni łez wilgoć.
Zwłaszcza młodsza jest głęboko
Czémś wzruszona i w serduszku
Czuje żywe niepokoje,
Jakby strzałę Kupidynka.
Tak jest! bystra owa strzała
Gęste futro jéj przebiła,
A ten, kogo Atta Trolla
Córa kocha, jest człowiekiem.
Tak, to człowiek, to Sznapphański.
W wielkiéj jakiéjś rejteradzie
Przebiegł mimo niedźwiedziczki,
Drogi swéj szukając w górach.