Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/89

Ta strona została przepisana.

czy do klasyków, liberałów czy absolutystów, postępowców czy wsteczników, realistów czy republikanów, wierzących czy ateuszów, odnajdziesz w nich zawsze cechę akademicko-pedancką z lekkim odcieniem sielskości. Krańcowy to kontrast swobody, prostoty, wdzięku i wytworności; filistrzy też nienawidzą tchnienia geniuszu, który nie dba i szydzi z prawideł, jakiemi oni rzecz każdą krępują. Ztąd też filistrzy niemieccy musieli patrzéć ze świętém oburzeniem, ze zgrozą na Henryka Heinego, ten umysł genialny, przenikliwy, kapryśny i śmiały nad wszelki wyraz, Henryk Heine zaś musiał znowu stać się najzaciętszym i najstraszniejszym ich wrogiem. Fakt ten tłumaczy nam cała doniosłość działalności jego literackiej, która, jak to już zauważył Arnold, była ciągłą, śmiertelną i nieustającą walką przeciwko filisterstwu niemieckiemu, walką trwającą tak długo, jak życie autora.
Z trzech wielkich narodów, przodujących dzisiaj ludzkości na polu umysłowem, dwa tylko, to jest angielski i niemiecki, zostały hojnie obdarzone przez naturę cechami filisterstwa; Francuzi posiadają ich najmniej może ze wszystkich ucywilizowanych ludów Europy. Ztąd wstręt Heinego do Anglików, ztąd te zatrute strzały, które rzucał tak hojnie na prawo i na lewo, nie oszczędzając nawet swoich, zarówno szacownych i dzielnych ziomków; ztąd szczera jego ku Francyi sympatya. Co do mnie, wierzę, że nietylko przyczyny polityczne kazały mu iść na wygnanie do Francyi i za drugą uznać ją ojczyznę, przez osiedlenie się w niéj bowiem na zawsze zarówno poetyczna jego natura, jak artystyczne upodobania znalazły dopiero atmosferę, w któréj mógł oddychać swobodnie. Czyż nie on-to nazywa Paryż nową Jerozolimą, a Ren Jordanem, oddzielającym świętą ziemię wolności od kraju Filistynów?
Jeżeli udało mi się odtworzyć w umyśle czytelnika pojęcie filistyna, a raczéj filistra, w takim razie odczuje on sam, bez moich dowodzeń nawet, iż niedźwiedź Heinego, to tylko szczęśliwe i zręczne uzmysłowienie tej idei. Wyobrażam sobie, jak wielką musiała być radość artysty, gdy, ujrzawszy poraź pierwszy tańczącego misia, mógł zawołać w duchu: Zwycięztwo! Znalazłem nareszcie typ pożądany, typ mego filistra! Radość złośliwa może, lecz tak silna, iż wobec niej wszelka inna zgasnąć musiała, okrzyk ten bowiem pochodził z zadowolenia wewnętrznej potrzeby ducha. Geniusz to, jeden z tych szczęśliwych fenomenów przyrody, które — wyższe nad małostki — nie chylą głowy przed drobną moralnością ludzką. Mówię „drobną,” odróżniam ją bowiem od wielkiéj moralności natury, któréj prawom najśmielsze nawet umysły nie odmawiają posłuszeństwa. Istnieją naturalnie osoby, znajdujące w śmiałym polocie wieszcza źródło do niewyczerpanego gniewu i niezadowolenia; ciasne takie głowy krzyczą — rzecz prosta — na niemoralność, ale przecież i słońce staje się latem przyczyną utrapień dla wielu osób, powoduje nawet śmierć niekiedy, a jednak nikt nie ośmielił się dotąd oskarżać słońca o niemoralność, lub żądać, by je wygnano z nieba.