Zaznaczyłem już, iż znaczna część filistrów, smaganych przez poetę biczem satyry, nosi — ogólnie biorąc — cechę poczciwych ludzi. Niepozbawieni zalet, oddają oni nawet szkole, do któréj należą, polityczne, literackie i społeczne usługi. Nie wstydząc się, iż do szkoły takiéj sam kiedyś należał, poeta z pewném upodobaniem nawet przypomina to w ostatnim śpiéwie Atta Troll’a, nazywając poemat swój oddźwiękiem snów młodzieńczych, przemarzonych wspólnie z Chamissem, Brentanem i Fouqué’m pod sklepieniem nocnego błękitu, osrébrzonego jasnym blaskiem księżyca. Tylko, że towarzysze ci jego zatrzymali się wpośród drogi, podczas gdy on szedł ciągle naprzód i naprzód. Pomimo tego jednak, nikt nie mógłby wątpić o zasługach takich wybitnych poetów romantycznych jak: Novalis, Tieck, Eickendorf, Werner, Arnim, Immermann i Wilhelm Müller. Nie zapoznaje ich téż sam Heine; przeciwnie, w książce swéj p. t. Niemcy, mówi o niejednym z nich krytycznie, już-to w sposób złośliwy, już przychylny. Gdyby zresztą szkoła romantyczna nie miała na czele żadnych imion, prócz nazwiska Ludwika Uhlanda, to ono samo jeszcze należy do tych, które przynoszą zaszczyt nietylko jednemu kierunkowi lub jednéj prowincyi, ale narodowi całemu. Nawet Goethe, nie znosząc do tego stopnia szkoły romantycznéj, iż raz powiedział do Eckermana: „nazywam klasyczném to, co jest zdrowe, miano romantyzmu zaś chowam dla utworów chorobliwych;” nawet Goethe, tak surowy dla piérwszych próbek poetyckich Uhlanda, oddawał mu późniéj zupełną sprawiedliwość. Ganiąc w roku 1832 poetę za zbytnie oddanie się życiu politycznemu, powiedział on jeszcze do tego samego Eckermana: „Wstyd, że sprawy podobne odrywają go od pieśni. Szwabii nie brak ludzi wykształconych i dobrze myślących, wiernych i wymownych, wśród których można poszukać mężów stanu, wieszcza zaś takiego, jak Uhland, ma ona tylko jednego.”
Jakkolwiek téż Heine mówi o nim w swoich Niemczech tonem, który z pewnością nie wzbudził rozczulenia, ani zachwytu w piersi niemieckich wielbicieli szwabskiego poety, jakkolwiek utrzymuje, że dziewice i rycerze w romansach Uhlanda są istotami z mgły, a nie z ciała stworzonemi, chociaż nazywa go, nie ojcem, lecz synem szkoły romantycznéj, w któréj poczerpnął koloryt, zamiast jéj udzielić takowego, niemniéj jednak tenże Heine zmuszony jest przyznać Uhlandowi wielkie przymioty i zasługi poetyckie. Mówił téż o nim w następujących słowach: „Szwabia szczęśliwą i dumną może być z Uhlanda: gdziekolwiek téż sięga niemiecka mowa, wszędzie powinny rozbrzmiéwać szlachetne słowa wieszcza. Duch jego łączy wszystkie cechy dodatnie poezyi lirycznéj, publiczność więc zdoła w jednym tym człowieku odnaléźć i uczcić najwyższe zalety szkoły romantycznéj. Być może, iż dlatego cenię go i kocham tak serdecznie że wkrótce już zapewne przyjdzie mi się z nim rozstać na zawsze.” Heine pisał to mniéj więcéj w tym samym czasie, gdy Goethe wypowiadał słowa powyżéj przytoczone do Eckermana. Szczególny zbieg okoliczności i szczególna przepowiednia! A chociaż Uhland żył jeszcze późniéj blizko lat trzy-
Strona:Henryk Heine - Atta Troll.djvu/90
Ta strona została uwierzytelniona.