Strona:Henryk Ibsen - Peer Gynt.djvu/126

Ta strona została przepisana.

PEER:
Do djabła z prorokiem! Zamieńmy swe szatki!
Rozbierz się...
ANITRA: Twój kaftan będzie mi za długi,
Pas twój za obszerny dla mnie, twojej sługi,
Pończochy za ciasne!
PEER: Eh, bierz!
(klęka) A przeto
Ból mi zadaj straszny, ty słodka kobieto!
Dla serc kochających boleść jest rozkoszą!
Gdy do mego zamku zajedziem...
ANITRA: Do raju?
Daleko tam jeszcze stąd do tego kraju?
PEER: Drogi chyba jakie tysiąc mil wynoszą.
ANITRA: Trochę za daleko!
PEER: Dodać ci też muszę,
Że właśnie wspomnianą otrzymasz tam duszę!
ANITRA:
Dzięki! To drobnostka!... Jeno, mój sokole,
Prosiłeś mnie pono o jakoweś bole!
PEER: (wstaje)
Tak! O ból gwałtowny, lecz krótki... na oku
Miej dwa, albo trzy dni!...
ANITRA: Słucham cię, proroku!
Bądź zdrów!...

(uderza go silnie rajtpajczą przez palce i galopem ucieka w pustynię)

PEER: (przez chwilę stoi nieruchomy, jak rażony piorunem)
A niech diabli...!