HELMER. Kiedyżeś przyszła?
NORA. Tylko co (chowa torebkę z makaronikami do kieszeni i obciera sobie usta). Chodźno tu, Robercie, i zobacz, com nakupiła.
HELMER. Nie przeszkadzaj mi. (Po chwili otwiera drzwi i wygląda ze swego pokoju z piórem w ręku). Nakupiłaś, mówisz. Jakto! takie mnóstwo rzeczy! No, to znowu mój kanarek nawyrzucał pieniędzy.
NORA. Robercie! tego roku możemy przecież pozwolić sobie na małe przyjemności. Są to pierwsze święta Bożego Narodzenia, w które nie potrzebujemy się oszczędzać.
HELMER. Nie możemy też trwonić.
NORA. Ach! Robercie, troszeczkę trwonić możemy, nieprawdaż? Tylko troszeczkę. Będziesz miał teraz duży dochód, zarobisz tyle pieniędzy.
HELMER. Tak, od Nowego Roku, ale jeszcze cały kwartał czekać trzeba na pensyę.
NORA. Ba! możemy tymczasem pożyczyć.
HELMER (zbliża się i bierze ją żartobliwie za ucho). Zawsze lekkomyślna. Przypuśćmy, żebym dziś pożyczył tysiąc marek, ty je roztrwonisz w czasie Świąt, a w dzień świętego Sylwestra spada mi na głowę dachówka i zabija.
NORA (zatykajnc mu ręką usta). Fe, jak możesz mówić takie okropne rzeczy.
HELMER. Przypuśćmy coś podobnego. Cóż wówczas?
NORA. Gdyby spotkało mnie podobno nieszczęście, byłoby mi obojętném, czy mam długi lub nie.
HELMER. Ależ ci, od którychbym pożyczył?
NORA. Ci? Któżby się o nich troskał. To są przecież obcy.
HELMER. Ach! Noro! Noro! Mówię teraz seryo, wiész dobrze, moje dziecko, jakie są moje zasady. Nigdy długów. Nigdy nie pożyczać. Życie, na pożyczkach oparte, krępuje i ma w sobie coś wstrętnego. Oboje do téj pory trzymaliśmy się dzielnie; i tak postępować będziemy jeszcze przez krótki czas do przyszłego kwartału.
NORA (idąc do pieca). Dobrze, dobrze, jak chcesz.
HELMER (idąc za nią). No, tylko nie opuszczaj skrzydełek, mój skowronku. Jakto?.. Buzia się wyciąga (wyjmuje portmonetkę). Jak ci się zdaje, co ja mam tutaj?
NORA (odwracając się szybko). Pieniądze!
HELMER (daje jéj kilka banknotów). Mój Boże! wiem przecież, że na święta wielu rzeczy potrzeba.
NORA. Dziesięć.. dwadzieścia... trzydzieści... czterdzieści. O dziękuję! dziękuję ci, Robercie. To mi na długi czas wystarczy.
HELMER. Spodziewam się.
NORA. Tak, na długi czas. A teraz obacz moje sprawunki! Takie
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/102
Ta strona została skorygowana.