Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

tanie! Patrz ta nowa sukienka dla Erwina — i szabelka także. To konik i trąbka dla Boba. I jeszcze lalka dla Emci. Wszystko to skromne, ale one i tak to zaraz połamią. A tutaj mam suknie i chustki dla Maryanny i Heleny.
HELMER. A tu w téj paczce?
NORA (z okrzykiem). Nie, Robercie, tego nie zobaczysz przed wieczorem.
HELMER. Czy tak! Powiedz teraz, ty mała zbytnico, czyś téż pomyślała o saméj sobie.
NORA. Ba! o sobie? Ja niczego nie pragnę.
HELMER. No przecież. Powiedz mi jakie rozsądne żądanie, wymień rzecz, którąbyś miéć chciała.
NORA. Nie wiem, doprawdy... A posłuchaj, Robercie.
HELMER. Cóż?
NORA (zajęta jakimś guziczkiem, nie patrząc na niego). Gdybyś chciał mnie czém obdarzyć, to mógłbyś.. mógłbyś.
HELMER. No powiedzże.
NORA (prędko). Mógłbyś dać mi pieniędzy. Tak, wiele pieniędzy, ile dać możesz, nie robiąc sobie różnicy; a potém ja kupiłabym sobie za nie...
HELMER. Ależ Noro.
NORA. Zrób to, mój najdroższy, zrób to. A ja zawinę pieniądze w piękny złocony papierek i powieszę na choince. Jakbyto było zabawnie.
HELMER. Jak nazywają tego ptaszka, co to zawsze wszystko rozrzuca?
NORA. Wiem, wiem, to lekkomyślny kanarek. Ale zrób to dla mojéj przyjemności, Robercie. Potém będę miała czas rozważyć, co mi najpotrzebniejsze. Czy to nie jest rozsądne? Powiedz?
HELMER (uśmiechając się). Zapewne, to jest gdybyś naprawdę umiała pieniądze utrzymać i kupić sobie coś za nie. Ale to wszystko poszłoby na utrzymanie domu, na mnóstwo niepotrzebnych rzeczy, a potém ja znowu musiałbym wydawać.
NORA. Robercie!
HELMER. Czy możesz mi zaprzeczyć? (kładzie jéj rękę na ramieniu). Mój skowronek jest najmilszém stworzeniem, ale potrzebuje bardzo dużo pieniędzy. Rzecz nie do uwierzenia, jak drogo kosztuje utrzymanie takiego ptaszka.
NORA. O! jak możesz mówić takie trzeczy? Ja doprawdy oszczędzam, ile mogę.
HELMER (uśmiechając się). Rzeczywiście, ile możesz. Cóż, kiedy nie możesz wcale.