Jak zwykle bywa, zmiana położenia majątkowego oddaliła odrazu przyjaciół i znajomych. Było to pierwsze doświadczenie życiowe Henryka, który nad wiek rozwinięty, odczuł je doskonale. Nie lubił on dziecinnych zabaw młodszego rodzeństwa, które usiłowało napróżno go do nich wciągnąć, ale zamykał się samotnie w maleńkim pokoiku pomimo dokuczliwego zimna, jakie w nim panowało. Zapominał o niém, wertując stare książki, które posiadł przypadkowym sposobem. Pomiędzy niemi była tam „Historya Londynu” Harrisona. Przypomniał ją sobie o wiele lat potém i opisał w „Dzikiéj kaczce”, kładąc w usta Jadwigi szczegóły o znajdujących się w niéj rycinach.
Mały Henryk lubił przedstawiać magiczne sztuki i niekiedy w niedzielę zapraszał na te przedstawienia sąsiadów. Sztuki pokazywał na skrzyni, w któréj ukrywał młodszego brata i, naturalnie przy jego pomocy, czynił różne cuda. Oprócz tego malował na tekturze figury, którym podklejał drewniane podstawki, ażeby stać mogły. Figury te służyły mu do odgrywania rozmaitych scen widzianych, albo téż własnego pomysłu.
Tym sposobem ujawniało się przyszłe powołanie chłopca, który od pierwszych lat namiętnie lubił teatr.
W szkołach Henryk odznaczał się swemi ćwiczeniami stylu, wybiegającemi po nad powszednią normę; mając zaledwie lat piętnaście opisał sen straszny, w którym jakoby zwiedzał państwo śmierci. Ten sen zrobił na całéj klasie wielkie wrażenie, bo państwem śmierci była cała ludzkość taka, jaką jest. Nauczyciel nie chciał uwierzyć, by to mógł być pomysł dziecka i wmawiał koniecznie w Henryka, iż rzecz całą przepisał z jakiéj staréj książki. Na nieszczęście książki wskazać nie mógł, a oburzenie młodego autora nie miało granic.
Miał on powołanie artystyczne; cały czas wolny poświęcał rysunkowi i malowaniu. Miłość sztuki pozostała mu na zawsze. Będąc już autorem, nie zaniedbywał ukochanego zajęcia, a gdy mu środki na to pozwoliły, zebrał sobie cenną galeryę obrazów, głównie z epoki odrodzenia, którą nad inne przenosi.
Stan majątkowy rodziców nie pozwolił mu się kształcić w kierunku artystycznym, musiał, nie kończąc nawet szkół, oddać się praktycznemu zawodowi aptekarskiemu. Mając zaledwie lat piętnaście, został uczniem aptekarskim w Grunstad, miasteczku o wiele mniejszém i mniéj ożywioném od Skien, gdzie przebył pięć lat całych.
Jednakże i do tego zapadłego zakąta dochodziły niekiedy wieści z szerszego świata; młody uczeń aptekarski rwał się do nich i cały czas, wolny od zajęć zawodowych, poświęcał pracy umysłowéj, czując dobrze, ile mu do wykształcenia brakowało. Marzył on o podniesieniu się na wyższy stopień w hierarchii społecznéj. Porzucił już arty-
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/11
Ta strona została uwierzytelniona.