Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/110

Ta strona została skorygowana.

NORA. Chodź tutaj (przyciąga ją na kanapkę). Tak, ja także mam powody być dumną i szczęśliwą... bo to ja uratowałam Robertowi życie.
PANI LINDEN. Uratowałaś życie? Jakim sposobem?
NORA. Opowiadałam ci o naszéj włoskiéj podróży. Gdyby nie ona, Robert byłby zgubiony.
PANI LINDEN. No tak, twój ojciec dał wam na to pieniędzy...
NORA (śmiejąc się). Wierzy w to nie tylko Robert, ale wszyscy. Jednak...
PANI LINDEN. Jednak?
NORA. Ojciec nie dał nam złamanego grosza. Ja to dostarczyłam pieniędzy.
PANI LINDEN. Ty! Tak wielką sumę!
NORA. Tysiąc osiemset talarów. Pięć tysięcy czterysta marek. Cóż ty na to powiesz?
PANI LINDEN. Jakimże sposobem? Czyś wygrała na loteryi?
NORA (pogardliwie). Ja, na loteryi? Cóżby to było wielkiego.
PANI LINDEN. Skądże dostałaś tyle pieniędzy?
NORA (z tajemniczym uśmiechem). Hm!
PANI LINDEN. Pożyczyć przecież nie mogłaś.
NORA. Tak? Dlaczegóżby nie?
PANI LINDEN. Nie, kobieta bez pozwolenia męża nie może zaciągnąć tak wielkiéj pożyczki.
NORA (wstrząsając głową). Ach! kiedy kobieta ma trochę pojęcia o interesach i przytém umie się mądrze obrócić, to...
PANI LINDEN. Doprawdy, Noro, nie rozumiem.
NORA. I możesz nie rozumiéć. Wszakże nie powiedziałam, że to ja pożyczyłam pieniędzy, mogłam je otrzymać innym sposobem (rzuca się na kanapę). Mogłam je dostać od któregokolwiek z wielbicieli. Kiedy się, jak ja, znośnie wygląda.
PANI LINDEN. Jesteś szaloną.
NORA. Pewnoś strasznie ciekawa.
PANI LINDEN. Posłuchaj, moja droga. Czyś nie popełniła jakiéj niedorzeczności?
NORA (prostując się). Jeżeli jest niedorzecznością ratować życie męża.
PANI LINDEN. Sądzę, że było nierozważnie, bez jego wiedzy...
NORA. Ale właśnie, on o tém nie powinien był wiedziéć. Boże mój! czyż tego zrozumiéć nie możesz? On nie powinien się był domyślać, że z nim było tak źle. Mnie tylko powiedzieli doktorzy, iż życie jego było w niebezpieczeństwie i że jedynym dla niego ratunkiem był wyjazd na południe. Czy sądzisz, żem nie próbowała innych sposobów? Przedstawiam mu, jakby mi było przyjemnie podróżować, jak to czynią wszystkie prawie młode kobiety; płakałam i prosiłam,