GÜNTHER. Przykrość, tylko przykrość...
NORA (gwałtownie). Więc uczyń to pan, skutki będą dla pana najgorsze, bo wówczas mój mąż się przekona, jak pan jesteś złym i z pewnością na urzędzie nie zostaniesz.
GÜNTHER. Więc pani lęka się jedynie domowych przykrości?
NORA. Gdy mój mąż się o tém dowié, naturalnie spłaci pana od razu i nie będziemy mieli z panem do czynienia.
GÜNTHER (przystępując do niéj). Posłuchaj pani, albo masz bardzo słabą pamięć, albo wcale nie pojmujesz interesów, więc muszę je pani gruntownie wyłożyć.
NORA. Jakto?
GÜNTHER. W czasie choroby męża, udałaś się pani do mnie, ażeby pożyczyć tysiąc osiemset talarów.
NORA. Nikogo innego nie znałam.
GÜNTHER. Obiecałem pani tę sumę pod niektóremi warunkami. Była pani wówczas tak zaniepokojoną chorobą męża i tak gorąco pragnęłaś pieniędzy na podróż, że prawdopodobnie nad trudnościami połączonemi z pożyczką nie zastanawiałaś się wcale. Obiecałem pieniądze w zamian za weksel przeze mnie zredagowany,
NORA. Tak, który ja podpisałam.
GÜNTHER. Dobrze, ale dodałem jeszcze parę wierszy, w których ojciec pani dług poręczał i to ojciec pani miał podpisać.
NORA. Miał? Wszakże podpisał?
GÜNTHER. Datę zostawiłem in blanco, to znaczy, ojciec pani miał ją sam zaznaczyć, podpisując dokument. Czy pani to pamięta?
NORA. Tak mi się zdaje.
GÜNTHER. Wówczas dałem pani weksel, ażebyś go ojcu przesłała. Czy tak?
NORA. Tak.
GÜNTHER. I naturalnie musiała to pani uczynić, skoro w pięć czy w sześć dni przyniosła mi pani weksel z podpisem ojca i otrzymałaś pieniądze.
NORA. No tak, spłacałam je przecież punktualnie.
GÜNTHER. Tak, dość. Ale — wracając do tego, o czém mówiliśmy... były to wówczas dla pani bardzo złe czasy.
NORA. Prawda.
GÜNTHER. Ojciec pani także, zdaje mi się, był ciężko chory.
NORA. Był na śmiertelném łożu.
GÜNTHER. Więc umarł wkrótce potém.
NORA. Tak.
GÜNTHER. Czy pani przypadkiem nie pamięta daty śmierci swego ojca?
NORA. Umarł 29 września.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/120
Ta strona została skorygowana.