Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/124

Ta strona została skorygowana.

na ramieniu). Nie prawdaż, że tak będzie. A teraz nie mówmy już o tém (siada przy piecu). Jakże tu wygodnie i miło! (przegląda swoje akta).
NORA (zajęta choinką, po krótkiém milczeniu). Robercie!
HELMER. Co?
NORA. Ach! jakże ja się cieszę tym kostiumowym balem pojutrze u Steinbergów.
HELMER. A ja jestem niezmiernie ciekawy, jaką masz mi sprawić niespodziankę.
NORA. Dzieciństwo!
HELMER. Jakto!
NORA. Nie mogę znaléźć nic odpowiedniego. Wszystko jest tak niedorzeczne, tak nic nie mówiące.
HELMER. Aha! moja mała Nora przyszła wreszcie do tego przekonania.
NORA (opiera się z tyłu na jego fotelu). Czyś ty bardzo zajęty?
HELMER. Aa!
NORA. Co to za akta?
HELMER. Papiery tyczące się banku.
NORA. Już?
HELMER. Wziąłem upoważnienie mego poprzednika do poczynienia według mojego uznania zmian potrzebnych tak w personelu jak i w rozkładzie zajęć. Muszę to zrobić w czasie tygodnia świątecznego, a na Nowy Rok wszystko już będzie w porządku.
NORA. Więc to dlatego ten biedny Günther...
HELMER. Hm!
NORA (nachylając się coraz więcéj na poręczy fotelu, bawi się jego włosami). Gdybyś nie miał tak pilnéj roboty, Robercie, prosiłabym cię bardzo, ale to bardzo o jednę łaskę.
HELMER. Cóż takiego? Powiedz.
NORA. Masz smak tak wykwintny, a ja takbym chciała świetnie wyglądać na tym balu. Robercie, pomyśl nad tém trochę, dopomóż mi wybrać kostium.
HELMER. Aha! ta mała uparta główka nic nie może wymyśléć i zwraca się do mnie.
NORA. Robercie, ja sobie bez ciebie rady dać nie mogę.
HELMER. Dobrze, dobrze, pomyślę nad tém i znajdziemy radę.
NORA. Jakiś ty dobry! (powraca do choinki). Jak ładnie wyglądają te czerwone kwiaty. — Ale powiedz mi... Czy rzecz, którą niegdyś popełnił ten Günther, była tak złą doprawdy?
HELMER. Dopuścił się fałszerstwa, czy masz wyobrażenie, co to znaczy?
NORA. A może on to zrobił z potrzeby?