Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/128

Ta strona została skorygowana.

MARYANNA. Bawią się robaczki gwiazdkowemi podarkami.
NORA. Czy często o mnie pytają?
MARYANNA. Są przecież przyzwyczajone zawsze być z mamą.
NORA. Ale odtąd ja nie będę mogła tak wiele z niemi przebywać.
MARYANNA. Małe dzieci do wszystkiego się przyzwyczają.
NORA. Tak sądzisz? Myślisz więc, że zapomniałyby o matce, gdyby ich zupełnie rzuciła?
MARYANNA. Mój Boże!... zupełnie rzuciła!..
NORA. Powiedz mi, Maryanno... nieraz zastanawiałam się nad tém, jak mogłaś własne dziecko zdać na obcych ludzi.
MARYANNA. Musiałam, skoro chciałam być mamką maleńkiéj Nory.
NORA. Ale, żeś tego chciała?
MARYANNA. Skoro mogłam dostać tak dobre miejsce. Kiedy biednéj dziewczynie zdarzy się wypadek, to musi takie miejsce uważać za szczęście. Ten zły człowiek nie pomógł mi w niczém.
NORA. Twoja córka musiała o tobie zapomniéć.
MARYANNA. Wcale nie. Pisała do mnie, kiedy przystępowała do konfirmacyi i kiedy szła za mąż.
NORA (ściska ją). Kochana Maryanno, byłaś dla mnie prawdziwą matką, gdym była maleńką.
MARYANNA. Bo téż biedna mała Nora nie miała innéj matki.
NORA. A gdyby moje dzieci nikogo innego nie miały, jestem przekonaną, że byłabyś także... Ot szaleństwo! szaleństwo! (otwiera pudło). Idź do nich. Teraz ja muszę... Zobaczycie jutro, jak mi w tém będzie ślicznie.
MARYANNA. No, już to żadna na tym balu nie będzie tak piękną, jak pani (wychodzi na lewo).
NORA (wydobywa ubiór z pudła, ale rzuca go po chwili). Och! gdybym tylko wyjść mogła. Żeby tu nikt nie przyszedł. Żeby tymczasem nic w domu nie zaszło. Jestem dziecinna, przecież nie przyjdzie nikt. Niéma o czém myśléć... Trzeba mufkę wygładzić. Śliczne rękawiczki... Precz z tém wszystkiém... Raz dwa, trzy (krzyczy). Ach! to on idzie (chce iść ku drzwiom, ale pozostaje na miejscu niepewna).



SCENA TRZECIA.
NORA, PANI LINDEN (wchodzi z przedpokoju, gdzie się rozebrała).

NORA. Ach! to ty! Czy niéma tam nikogo innego? Jak to ślicznie, żeś przyszła.
PANI LINDEN. Słyszałam, żeś była w mojém mieszkaniu i o mnie pytała.