Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

NORA. Niedorzeczność. (Stoi w miejscu). Kiedy kto zapłaci cały swój dług, odbiera weksel. Nieprawdaż?
PANI LINDEN. Naturalnie.
NORA. I może go podrzéć na drobne części i spalić ten brudny, obrzydliwy świstek.
PANI LINDEN (przestaje szyć, patrzy na nią badawczo i powstaje zwolna). Ty coś kryjesz przedemną?
NORA. Czy to po mnie widać?
PANI LINDEN. Od wczoraj rana coś ci się przytrafiło, Noro? Co takiego?
NORA (zbliża się do niéj). Krystyno! (słucha). Cicho, Robert powraca. Idź do pokoju dziecinnego, Robert szycia znosić nie może. Maryanna ci pomoże.
PANI LINDEN (zbierając rzeczy). Dobrze, ale pamiętaj, że nie odejdę, dopóki się szczerze nie rozmówimy (wychodzi na lewo, w téjże chwili Helmer wchodzi z przedpokoju).



SCENA CZWARTA.
NORA, HELMER.

NORA (biegnie naprzeciw niego). Czekałam na ciebie z utęsknieniem, Robercie.
HELMER. Czy była szwaczka?
NORA. Nie, tylko Krystyna pomaga mi doprowadzić kostium do porządku. Zobaczysz, jak ślicznie będę wyglądała.
HELMER. Był to z mojéj strony pomysł szczęśliwy.
NORA. Wspaniały! Ale to także ładnie z mojéj strony, że na tobie polegam.
HELMER (bierze ją pod brodę). Ładnie z twojéj strony... że polegasz na własnym mężu. No! no! bzduro, wiem, żeś tego nie myślała. Ale niech i tak będzie, wyprobujesz sama.
NORA. Chcesz teraz iść do pracy?
HELMER. Tak (pokazując stos aktów). Widzisz, byłem w banku (kieruje się ku drzwiom swego pokoju).
NORA. Robercie!
HELMER (zatrzymując się) Cóż?
NORA. Gdyby tak twoja wiewióreczka prosiła cię o coś grzecznie, bardzo serdecznie.
HELMER. To co?
NORA. Gdybyś to zrobił?
HELMER. Muszę wprzód wiedziéć, o co chodzi.