NORA. Tak, najdziwniejsze. A to takie straszne, to stać się nie może pod żadnym warunkiem.
PANI LINDEN. Pójdę zaraz rozmówić się z Güntherem.
NORA. Nie chodź do niego, on ci co złego zrobi.
PANI LINDEN. Był czas, kiedy zrobiłby wszysko dla mojéj miłości.
NORA. On?
PANI LINDEN. Gdzie on mieszka?
NORA. Czy ja wiem? A! (szuka w kieszeni). Tu jest jego bilet. Tylko ten list! ten list!
HELMER (w swoim pokoju stuka do drzwi). Noro!
NORA (z okrzykiem przerażenia). Co to jest? Czego chcesz odemnie?
HELMER. Czegóż się boisz? Przecież nie wchodzimy, boś drzwi zasunęła. Może przymierzasz kostium?
NORA. Tak, tak przymierzam. Ślicznie mi w nim, Robercie.
PANI LINDEN (przeczytawszy bilet). Mieszka tu zaraz na rogu.
NORA. To się już na nic nie zda. Jesteśmy zgubieni. List jest już w skrzynce.
PANI LINDEN. A kluczyk jest u twego męża?
NORA. Zawsze u niego.
PANI LINDEN. Günther musi ten list odebrać, zanim będzie przeczytany i musi wynaleźć jakiś pozór.
NORA. Robert właśnie zwykł w tym czasie...
PANI LINDEN. Przeszkodź mu. Idź do niego, ja powrócę jak najprędzéj. (wychodzi szybko przez przedpokój).
NORA (otwiera drzwi od pokoju męża, otwiera je i zagląda). Robercie!
HELMER (za drzwiami). Więc w końcu można wyjść ze swego pokoju? Chodź, Ranku, obaczymy. (we drzwiach) Cóż to?
NORA. Jakto, Robercie?
HELMER. Rank zapowiadał mi przebranie.
RANK (we drzwiach). Tak mi się zdawało; musiałem się mylić.