PASTOR MANDERS. Powiedz-że mi, słyszałem w przystani, że Oswald powrócił.
REGINA. Przyjechał jeszcze onegdaj. My spodziewaliśmy się go dziś dopiéro.
PASTOR MANDERS. Jest zdrów zapewne.
REGINA. Zapewne. Tylko bardzo drogą znużony, bo wprost tu przyjechał z Paryża, nie zatrzymując się. Zdaje się, że wcale pociągu nie zmieniał. Zasnął teraz trochę i dlatego trzeba mówić cicho.
PASTOR MANDERS. A zatém mówmy cicho.
REGINA (przysuwając fotel do stołu). Niechże pan pastor, siada i rozgości się. (Pastor siada, ona przysuwa mu stołeczek pod nogi).Tak, czy dobrze tak, panie pastorze?
PASTOR MANDERS. Dziękuję, dziękuję, jest mi tu doskonale (spogląda na nią). Czy wiesz, panno Engstrand, zdaje mi się, żeś wyrosła, od czasu jak cię nie widziałem.
REGINA. Tak pan sądzi? Moja pani mówi także, żem zmężniała.
PASTOR MANDERS. Zmężniałaś? No tak, może troszeczkę — dostatecznie (krótkie milczenie).
REGINA. Czy mam poprosić pani Alving?
PASTOR MANDERS. Dziękuję, niéma nic pilnego, moje dziecko. Powiedz mi teraz, moja Regino, jak się tu ojcu powodzi?
REGINA. Stokrotne dzięki panu pastorowi, powodzi mu się dość dobrze.
PASTOR MANDERS. Był u mnie, za swéj ostatniéj bytności w mieście.
REGINA. Doprawdy? On jest tak rad, gdy może mówić z panem pastorem,
PASTOR MANDERS. A ty odwiedzasz go często?
REGINA. Ja? naturalnie, skoro tylko mam czas.
PASTOR MANDERS. Twój ojciec, panno Engstrand, nie posiada silnego charakteru, potrzebuje kierowniczéj ręki.
REGINA. Tak, muszę to przyznać.
PASTOR MANDERS. Potrzebuje miéć przy sobie kogoś, kogoby kochał, na czyjém zdaniu-by polegał. Wyznał mi to, gdy był u mnie ostatnim razem.
REGINA. I mnie mówił to samo. Nie wiem jednak, czyby pani Alving obeszła się bezemnie, témbardziéj teraz, gdy wszyscy będziemy mieli tyle zajęcia przy nowém schronieniu. I mnie byłoby bardzo ciężko rozstać się z panią Alving, bo zawsze była tak dobrą dla mnie.
PASTOR MANDERS. Ale obowiązek córki, Regino... Naturalnie, musimy jednak naprzód uzyskać zezwolenie twojéj pani.
REGINA. Nie wiem, czy to właściwe w moim wieku, prowadzić dom samotnego mężczyzny.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/174
Ta strona została skorygowana.