dziś jesteś pani tak uradowaną. Z jednéj strony jutrzejsza uroczystość... no i powrót Oswalda.
PANI ALVING. Pomyśl pan, jak jestem szczęśliwą. Od dwóch lat nie był w domu, a teraz obiecał zostać ze mną przez całą zimę.
PASTOR MANDERS. Rzeczywiście. To ładnie, to po synowsku z jego strony, bo życie w Rzymie i Paryżu musi miéć dla niego więcéj uroku, niż w tym cichym domu.
PANI ALVING. Ale w tym domu, on — ma matkę. Mój drogi, ukochany chłopiec — on kocha swoję matkę.
PASTOR MANDERS. Byłoby téż rzeczą bardzo smutną, gdyby oddalenie i zajęcie się sztuką mogły wyrugować przyrodzone uczucia.
PANI ALVING. Masz pan słuszność. Dzięki Boga, niéma o niego żadnéj obawy. Ciekawą jestem, czybyś go pan poznał. Zaraz przyjdzie, położył się tylko trochę na sofie dla wypoczynku. Ale siadaj-że, kochany pastorze.
PASTOR MANDERS. Więc chcesz pani...
PANI ALVING. Naturalnie (siada przy stole).
PASTOR MANDERS. Dobrze. Zaraz pani zobaczy (wyjmuje z podróżnéj torebki papiery, siada przy stole i szuka pustego miejsca gdzieby je mógł rozłożyć). Mamy tu naprzód (przerywając sobie). Powiedz mi, pani, skąd tutaj takie książki?
PANI ALVING. Takie książki? Ja je czytam.
PASTOR MANDERS. Pani czyta podobne książki?
PANI ALVING. Tak, czytam je.
PASTOR MANDERS. Czy przez czytanie tych książek, czujesz się pani lepszą, albo szczęśliwszą?
PANI ALVING. Zdaje mi się, że jestem spokojniejszą.
PASTOR MANDERS. To dziwne! Jakim-że sposobem?
PANI ALVING. One objaśniają mię i wzmacniają w tém, do czego doszłam własną myślą. Bo to rzecz szczególna — właściwie w tych książkach niéma nic nowego, nic innego, nad to, co myśli i w co wierzy większa część ludzi, tylko ci ludzie nie zdają sobie z tego sprawy dokładnéj, albo też wcale o tém wiedziéć nie chcą.
PASTOR MANDERS. O mój Boże! Czyż pani naprawdę sądzi, iż większa część ludzi...
PANI ALVING. Tak sądzę, z pewnością.
PASTOR MANDERS. Ależ przecież nie tutaj, nie w naszym kraju, nie u nas.
PANI ALVING. Och! i u nas.
PASTOR MANDERS. No, to przyznać muszę...
PANI ALVING. Cóż pan właściwie ma do zarzucenia tym książkom?
PASTOR MANDERS. Do zarzucenia? Pani przecież nie myślisz, ażebym się zajmował studyowaniem podobnych rzeczy.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/176
Ta strona została skorygowana.