Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/180

Ta strona została skorygowana.

PANI ALVING. Bo wczoraj o mało nie mieliśmy pożaru.
PASTOR MANDERS. Czy podobna?
PANI ALVING. Nie było to nic wielkiego, zapaliły się wióry w warsztacie stolarskim.
PASTOR MANDERS. Gdzie pracował Engstrand?
PANI ALVING. Tak. Ludzie mówią, że on często nieostrożnie obchodził się z zapałkami.
PASTOR MANDERS. Ten człowiek ma zbyt wiele rzeczy w głowie, tyle pokus. Bogu dzięki, słyszę teraz, że postanowił prowadzić nienaganne życie.
PANI ALVING. Czy tak? Któż to powiedział?
PASTOR MANDERS. Sam mnie o tém zapewniał. A co prawda, jest to zdolny robotnik.
PANI ALVING. Tak, dopóki jest trzeźwy.
PASTOR MANDERS. Nieszczęśliwy nałóg. Ale on mówi, że z powodu choréj nogi często pić musi. Za ostatnią bytnością swoją u mnie, wzruszył mnie do głębi. Przyszedł mi podziękować za robotę, którą mu tutaj nastręczyłem, bo mógł być blizko Reginy.
PANI ALVING. Ależ, widywał ją bardzo rzadko.
PASTOR MANDERS. Właśnie, że codziennie, sam mi to mówił.
PANI ALVING. No, być może.
PASTOR MANDERS. Czuje on doskonale, że potrzebuje kogoś, coby go powstrzymywał, gdy przychodzi na niego pokusa. Lubię w nim to właśnie, że sam się oskarża i własne niedobory pojmuje. Będąc u mnie ostatnim razem, opowiadał mi to wszystko... Czy wiész pani, co byłoby dla niego prawdziwą pociechą, oto gdyby miał przy sobie Reginę.
PANI ALVING (podnosi się gwałtownie). Reginę?
PASTOR MANDERS. Nie powinnabyś się pani temu sprzeciwiać.
PANI ALVING. Sprzeciwię się najzupełniéj. A prócz tego Regina będzie miała zajęcie w schronieniu.
PASTOR MANDERS. Pomyśl pani, że to przecież jéj ojciec.
PANI ALVING. Już ja wiem najlepiéj, jakim ojcem był dla niéj. Nie zgodzę się nigdy, aby do niego wróciła.
PASTOR MANDERS (podnosi się także). Ależ, nie unoś się, droga pani. To smutne, że pani tak się uprzedziła do Engstranda. Była pani absolutnie przerażona.
PANI ALVING (spokojniej). Nie o to idzie. Wzięłam do siebie Reginę i ona u mnie zostanie (słucha). Kochany pastorze, nie mówmy o tém więcéj (twarz jéj się rozjaśnia). Słyszysz pan, Oswald idzie po wschodach, teraz myślmy o nim tylko. (Oswald Alving w luźnym surducie, z kapeluszem w ręku, z wielką piankową fajka w ustach, wchodzi z lewéj strony).