Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/187

Ta strona została skorygowana.

PASTOR MANDERS. Chcesz pani, naturalnie, usprawiedliwić swoje postępki.
PANI ALVING. Nie. Będę tylko opowiadać.
PASTOR MANDERS. A więc...
PANI ALVING. Wszystko, coś mówił o mnie, o moim mężu, o naszém pożyciu, od czasu, gdy, jak twierdzisz, powróciłeś mnie na drogę obowiązku — są to rzeczy, na któreś sam nie patrzał, bo od tego czasu — ty nasz przyjaciel i codzienny gość, nie przestąpiłeś progu naszego domu.
PASTOR MANDERS. Opuściliście państwo wkrótce nasze miasto.
PANI ALVING. A tutaj nie byłeś pan nigdy za życia mego męża. Dopiéro potém odwiedzałeś mnie z powodu interesów schronienia.
PASTOR MANDERS (cicho i niepewnie). Heleno, jeśli to ma być wymówka, to zważ...
PANI ALVING. ...że zachować musiałeś względy należne stanowisku. Ja zaś, byłam tylko zbiegłą żoną. Od tak nieostrożnych kobiet trzeba się trzymać, jak można najdaléj.
PASTOR MANDERS. Droga pani Alving, jest w tém niesłychana przesada.
PANI ALVING. Dobrze, dobrze, dajmy temu pokój. Chciałam tylko powiedziéć, że co do moich stosunków małżeńskich, opierasz się pan tylko na zwykłych pogłoskach.
PASTOR MANDERS. No tak, więc cóż daléj?
PANI ALVING. Ale teraz powiem panu prawdę. Poprzysięgłam sobie, że się pan kiedyś o niéj dowiesz. Pan jeden.
PASTOR MANDERS. Jakaż jest ta prawda?
PANI ALVING. Prawdą jest, że mój mąż umarł, tak jak żył, ohydnie.
PASTOR MANDERS (szukając krzesła). Co pani mówi?
PANI ALVING. Umarł po dziewiętnastoletniém małżeńskiém pożyciu, a pozostał przynajmniéj w swoich skłonnościach tak ohydnym, jakim był, zanim nas, panie pastorze, połączyłeś przed ołtarzem.
PASTOR MANDERS. Jakto? te błędy młodości — te wybryki — tę rozpustę, nazywasz pani ohydném życiem.
PANI ALVING. Nasz domowy lekarz użył tego wyrażenia.
PASTOR MANDERS. Nie rozumiem.
PANI ALVING. To niepotrzebne.
PASTOR MANDERS. W głowie mi się miesza. Całe pani małżeństwo — tyloletnie wspólne pożycie z mężem było tylko pozorem.
PANI ALVING. Niczém, tylko pozorem. Teraz wiesz pan o tém.
PASTOR MANDERS. Nie, to nie do uwierzenia. Ja tego wprost pojąć nie mogę. Jakżeż było możliwém, ukryć takie rzeczy?