kładzie pióro i, przechadza się po nich, by znowu do pióra powrócić. Żona czuwa nad tém, by nikt mu spokoju nie przerywał, i ona jedna w godzinach, poświęconych pracy, ma dostęp do niego. Tak jak jego matka i babka, Ibsen jest odludkiem i tylko niekiedy wdaje się w rozmowę, gdy jest sam na sam z osobą sympatyczną. W liczniejszém gronie milczy. Towarzystwa nie potrzebuje a prowadzi życie regularne według skazówek zegarka. W lecie wstaje o 7-éj, w zimie trochę późniéj. Ubiera się bardzo powoli, bo ma zwyczaj ubierając się układać plany swoich utworów. Spożywszy lekkie śniadanie, złożone z filiżanki czarnéj kawy i kawałka chleba, od 9-téj do 1-széj przebywa w swojéj pracowni, potém udaje się na przechadzkę, wraca na obiad, po obiedzie czyta, załatwia korespondencyę i sprawy bieżące, a po wczesnéj kolacyi udaje się na spoczynek. Takim trybem upływa mu jednostajnie dzień za dniem.
Sposób tworzenia Ibsena jest dziwnie charakterystyczny. Skoro tylko wybierze sobie temat, opracowywa go w myśli z niezmierną starannością, nie biorąc pióra do ręki, opracowywa w czasie ubierania się, spacerów lub też chodząc po pokoju. Gdy plan przedstawił mu się już w głównych rysach, kreśli go szybko, ale jest to dopiéro wstęp do istotnéj pracy twórczéj. Zabiera się do niéj, gdy zżyje się ze swojemi postaciami, gdy staną przed oczyma jego duszy jakby żywe, ze wszystkiemi swemi właściwościami, sposobem mówienia, ubiorem nawet.
Cały utwór pisze od początku po raz drugi i jeszcze przerabia, przepisując na czysto, wówczas dopiéro oddaje go do druku. Lato jest dla niego najlepszą porą pracy, obmyśla za to w zimie swoje dzieła.
Zdrowiem cieszy się doskonałém, posiada organizm żelazny, który pomimo lat siedemdziesięciu nie zna co to zmęczenie. Nie chorował nigdy w życiu. Słowem jest to człowiek w zupełnéj równowadze fizycznéj i umysłowéj, w pełni talentu. Ostatnie jego dzieło, „Jan Gabryel Borkman”, niczém nie zdradza wieku swego twórcy, a jędrnością i siłą przenosi wiele innych sztuk jego.
Rozglądając się w utworach Ibsena z ostatnich lat dwudziestu, widzimy, że porusza on wszystkie żywotne zagadnienia obecnych społeczeństw. Kwestya dziedziczności złączona w wielkiéj mierze z kwestyą odpowiedzialności, stanowisko, jakie kobieta zajmować powinna w rodzinie i społeczeństwie, stosunek rodziców z dziećmi, konieczność działania zgodnie z prawdą i sumieniem bez żadnego względu na następstwa, przesuwają się w nich kolejno, porusza je mimochodem w każdéj niemal sztuce, kiedy w innych są one tematem głównym.
W głębi jednak tych wszystkich zagadnień tkwi jedno najważniejsze, z którego wypływają wszystkie inne, a mianowicie walka wyrabiającéj się coraz więcéj indywidualności z porządkiem przyjętym,
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/19
Ta strona została uwierzytelniona.