świąteczna — i twarze promieniejące szczęściem. Dlatego-to lękam się pozostać tutaj z tobą.
PANI ALVING. Lękasz się? Czegóż się przy mnie lękasz?
OSWALD. Lękam się, by to wszystko, co się we mnie burzy nie wyrodziło się tutaj w niemoralność.
PANI ALVING (patrzy mu w oczy). Sądzisz, że to stać się może?
OSWALD. Jestem tego pewny. A chociażby się tu w domu prowadziło takie życie jak za granicą, nie byłoby to jednak tém samém.
PANI ALVING (która słuchała ze skupioną uwagą, podnosi się teraz i mówi): Widzę teraz, jaki związek zachodzi między temi rzeczami.
OSWALD. Cóż widzisz?
PANI ALVING. Teraz widzę to po raz pierwszy i dlatego wolno mi przemówić.
OSWALD (powstaje). Nie rozumiem cię, matko.
REGINA (która jednocześnie powstała). Czy mam odejść?
PANI ALVING. Nie, zostań. Teraz wolno mi mówić. Dowiesz się wszystkiego, mój synu, i będziesz mógł wybierać. Oswaldzie! Regino!
OSWALD. Ciszéj! Pastor.
PASTOR MANDERS (wchodzi z przedpokoju). Tak spędziliśmy tam w schronieniu budującą godzinkę.
OSWALD. I my także.
PASTOR MANDERS. Engstrandowi trzeba dopomódz do założenia téj żeglarskiéj gospody. Regina musi z nim zamieszkać i być mu pomocną.
REGINA. O, nie! dziękuję za to, panie pastorze.
PASTOR MANDERS (spostrzega ją teraz dopiéro). Co! ty tutaj? Z kieliszkiem w ręku!
REGINA (szybko stawiając kieliszek). Pardon!
OSWALD. Regina, panie pastorze, jedzie ze mną.
PASTOR MANDERS. Jedzie z tobą?
OSWALD. Jako moja żona, jeżeli zechce tylko.
PASTOR MANDERS. Boże miłosierny!
REGINA. Panie pastorze, to nie moja wina.
OSWALD. Albo téż tu zostanie, jeśli ja zostanę.
REGINA (niechętnie). Tutaj?
PASTOR MANDERS. Pani Alving, jestem skamieniały ze zdumienia!
PANI ALVING. Nic z tego się nie stanie, bo teraz mogę już mówić otwarcie.
PASTOR MANDERS. Pani tego nie uczynisz. Nie, nie, nie!
PANI ALVING. Mogę i uczynię, a pomimo tego żaden ideał nie będzie naruszony.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/209
Ta strona została skorygowana.