Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/235

Ta strona została skorygowana.

STOCKMANN. Dobry wieczór, Petro, przyszłaś wreszcie. (Witają się wszyscy, Petra kładzie swoje rzeczy i kajety na stołku przy drzwiach).
PETRA. Jak tu miło!
STOCKMANN. Brakowało nam ciebie.
BILLING (z zapałem). Czy mogę pani szklankę ponczu przyrządzić.
PETRA (zbliżając się do stołu). Dziękuję, wolę uczynić to sama. Robisz mi pan zawsze za mocny... Ale prawda... ojcze, mam dla ciebie list (szuka przy rzeczach położonych na krześle).
STOCKMANN. List? Od kogo?
PETRA (szukając w kieszeni płaszczyka). Dał mi go listonosz, gdym szła do szkoły.
STOCKMANN (powstaje i zbliża się do niéj). I teraz oddajesz mi go dopiéro?
PETRA. Nie miałam doprawdy czasu, wracać z nim do domu. Proszę, oto jest.
STOCKMANN (biorąc list z żywością). Daj dziecko, daj, niech zobaczę (patrzy na adres). A dobrze.
JOANNA. Czy to list, któregoś oczekiwał?
STOCKMANN. Tak... Muszę zaraz... Daj mi światła, Joanno.
JOANNA. Masz zapaloną lampę na biurku.
STOCKMANN. Dobrze, dobrze. Wybaczcie na chwilkę. (wychodzi prawą stroną).


SCENA PIĄTA.
POPRZEDNI bez STOCKMANA.

PETRA. Mamo, co to być może?
JOANNA. Nic nie wiem. W ostatnich dniach, ojciec ciągle się pytał o listonosza.
BILLING. Prawdopodobnie, idzie o jakiego sławnego, kąpielowego przybysza z Niemiec lub Anglii.
PETRA. Biedny ojciec. Właściwie pracuje on za wiele (przyrządza sobie poncz). Ach! jak mi będzie smakować!
HAUSTAD. Czy pani dziś miała lekcyę w szkole wieczornéj?
PETRA (pijąc). Tak, dwie godziny.
BILLING. A rano, cztery godziny, na pensyi?
PETRA (siadając przy stole). Pięć.
JOANNA. I widzę, masz jeszcze zeszyty do poprawienia.
PETRA. Całą pakę.
STOCKMANN. Zdaje mi się, że pani także ma za wiele roboty.
PETRA. Tak, i to mnie cieszy. Potém jest się strasznie zmęczoną.