JOANNA. To szczęście, żeś się o tém we właściwym czasie przekonał.
STOCKMANN. Nieprawdaż?
HAUSTAD. I cóż pan teraz zamierza, panie doktorze?
STOCKMANN. Naturalnie, starać się o zdrową wodę.
HAUSTAD. A czy to możliwe?
STOCKMANN. Musi być możliwe, inaczéj cały zakład przepadnie.. Niéma co mówić, ja już obmyśliłem wszystko, co trzeba zrobić.
JOANNA. Że też Ottonie, trzymałeś to w tajemnicy przed nami.
STOCKMANN. Miałem to może w całém mieście roztrąbić, zanim sam byłem pewny swego? To byłoby szaleństwem.
PETRA. Nam przecież mogłeś powiedziéć.
STOCKMANN. Nikomu na świecie. Jutro za to, możesz iść do „starego lisa”.
JOANNA. Ależ, Ottonie.
STOCKMANN. No to do starego dziadka. Ten dopiero otworzy wielkie oczy. Jemu się zawsze zdaje, że nie jestem dość zdolny, no i wielu innych tak sądzi — zauważyłem to dobrze. Zobaczą teraz dobrzy ludkowie, zobaczą (chodzi zacierając race). Dopieroż to będzie zamięszanie, Joanno. Wszystkie rury wodne muszą być przełożone.
HAUSTAD (powstając). Wszystkie rury wodne.
STOCKMANN. Ma się rozumiéć. Są położone za nizko. Powinny być daleko wyżéj.
PETRA. Pokazało się więc, że miałeś słuszność.
STOCKMANN. Ach! przypominasz sobie, Petro, — pisałem przeciw projektowi, gdy je miano układać. Wówczas jednak słuchać mnie nie chciano. Bądźcie przekonani, że teraz nie osłodziłem pigułki ojcom miasta — naturalnie, wobec administracyi zakładu, wykazuję stan rzeczy obszernie. Już cały tydzień mój memoryał leży gotowy, czekałem tylko na to (pokazuje list). Ale teraz prześlę im dokument (idzie do swego pokoju i powraca zaraz z papierami). Patrzcie, cztery drobno zapisane arkusze! Dodaję do tego list sławnego chemika... Daj mi jaką gazetę, Joanno. Coś do obwinięcia... dobrze... tak oto... i daj to służącéj, niech zaraz odniesie do burmistrza.
JOANNA (wychodzi z pakietem do jadalnego pokoju).
PETRA. Co téż stryj Jan na to powie?
STOCKMANN. Cóż powiedziéć może? Rad będzie z całego serca, że tak ważna rzecz na jaw wyszła.
HAUSTAD. Czy niéma pan co przeciw temu, panie doktorze, ażebym w „Pośle” umieścił wzmiankę o tém odkryciu.
STOCKMANN. Owszem, będę panu wdzięczny.
HAUSTAD. Jest rzeczą pożądaną, ażeby publiczność jak najprędzéj dowiedziała się o tém.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/239
Ta strona została skorygowana.