GŁOSY ZE STRON ROZMAITYCH. Któż więc! Trzeba ich wymienić.
STOCKMANN. Możecie być pewni, że to zrobię, lecz to stanowi właśnie jądro wielkiego odkrycia, jakie wczoraj uczyniłem (podniesionym głosem). Najgroźniejszym wrogiem prawdy i swobody — jest zwarta większość; tak, ta przeklęta zwarta liberalna większość — ona jest naszym najzaciętszym wrogiem. No, teraz wiecie. (Ogromny hałas, wszyscy krzycaą, tupią, sykają. Niektórzy starsi panowie zamieniają pomiędzy sobą spojrzenia i zdają się dobrze bawić. Pani Stockmann podnosi się niespokojnie, Fryderyk i Walter zbliżają się do hałasujących uczni. Thomsen dzwoni i wzywa do porządku. Billing i Haustad rozmawiają żywo. Wreszcie się ucisza).
THOMSEN. Prezydyum wyraża nadzieję, że mówca swoje nierozważne twierdzenia cofnie.
STOCKMANN. Nigdy, panie Thomsen. Bo któż, jeśli nie większość, pozbawiła mnie swobody i chce mi przeszkodzić w wypowiedzeniu prawdy?
HAUSTAD. Większość ma zawsze słuszność za sobą.
BILLING. I prawdę także.
STOCKMANN. Mówię, że większość nigdy nie ma słuszności po swojéj stronie. Jest to tylko społeczne kłamstwo, będące w powszechnym obiegu, przeciw któremu każdy myślący, swobodny człowiek protestować musi. Któż to stanowi większość mieszkańców każdego kraju, mądrzy czy głupi? Sądzę, iż wszyscy zgodzimy się na to, że właśnie głupi stanowią na całéj ziemi ogromną większość. Nigdy jednak nie może być słuszném, ażeby głupi przewodzili nad mądremi. (Hałas i krzyki). Tak, tak, możecie mnie przekrzyczéć, ale nie przekonać. Większość, niestety, ma siłę — nigdy przecież nie ma słuszności. Słuszność jest przy mnie i przy kilku jednostkach. Mniejszość ma zawsze słuszność. (Znowu hałasy).
HAUSTAD. Ha ha! od onegdaj doktór Stockmann został arystokratą.
STOCKMANN. Zaznaczyłem dobrze, że ani na chwilę nie myślę o małéj, krótkowzrocznéj gromadzie, która została się po za nami. Pulsujące życie nie ma z nią nic wspólnego. Ja mówię tylko o niektórych z pomiędzy nas, co zrozumieli młode kiełkujące dopiéro prawdy. Ci znajdują się po większéj części pomiędzy forpocztami, wysuniętemi o tyle naprzód, że zwarta większość zdążyć za niemi nie może — tam walczą oni za prawdy zbyt świeże jeszcze, by mogły dojść do świadomości świata i zdobyć sobie większość.
HAUSTAD. No, jeśli doktór nie jest arystokratą, stał się rewolucyonistą.
STOCKMANN. Tak, panie Haustad, jestem rewolucyonistą, bo zamierzam walczyć z utartém kłamstwem, jakoby większość była w po-
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/281
Ta strona została skorygowana.