i wszelkie duchowe brudy są tylko wynikiem kultury, właśnie jak brudy osiadające w kąpielach, pochodzą od garbarni, położonych wyżéj w Mühlthalu (hałas i przerwy. Doktór nieporuszony w swym zapale śmieje się). A przecież tenże sam „Poseł ludu” może także nauczać, iż masy powinny być wyżéj kształcone. U licha! gdyby brać w rachubę dowodzenia „Posła,” byłoby to przyprawiać masy o zgubę! Na szczęście jednak, jest to tylko starém odziedziczoném kłamstwem, że kultura demoralizuje. Nie, to ogłupienie, bieda, nędza, czyli mówiąc krótko, wszystkie zła życia powodują zepsucie. W domu, w którym podłoga nie jest codziennie zamiataną — żona moja utrzymuje, że powinna być nawet szorowaną, ale to nie jest dowiedzioném — w takim domu utraca człowiek we dwa lub trzy lata zdolność myślenia i działania moralnie. Brak tlenu osłabia przekonania, a zdaje się, że istnieje brak tlenu w wielu, bardzo wielu domach naszego miasta, skoro całéj zwartéj większości tak dalece brakło sumienia, iż to, co być miało najwyższym wykwitem miasta, zbudowała na błotnistym gruncie fałszu i kłamstw.
THOMSEN. Podobna obelga nie powinna być rzucona w oczy całego zgromadzenia obywateli.
JAKIŚ PAN. Wnoszę, ażeby mówcy głos odebrać.
GWAŁTOWNE GŁOSY. Tak, tak, dobrze powiedziane. Należy mówcy głos odebrać.
STOCKMANN (zapalając się). Będę krzyczał prawdę na wszystkich ulicach, wydrukuję ją w obcych dziennikach, ażeby cały kraj wiedział, co się tu dzieje.
HAUSTAD. To tak wygląda, jak gdyby pan doktór chciał koniecznie miasto zrujnować.
STOCKMANN. Tak bardzo kocham rodzinne miasto, iż wolałbym je widziéć zrujnowane, niż kwitnące za pomocą kłamstwa.
THOMSEN. To za silne (hałas i gwizdanie).
JOANNA (kaszle daremnie, doktór tego nie słyszy).
HAUSTAD (panując nad hałasem). Kto chce zrujnować całe obywatelstwo, ten jest jego wrogiem.
STOCKMANN (ze wzrastającym zapałem). Nie. Powinni być wyniszczeni, jak szkodliwe zwierzęta ci wszyscy, co kłamstwem żyją. Wy to rozsiewacie zarazę na cały kraj i doprowadzacie go do tego, iż zasługuje także na zniszczenie. A gdyby już do tego doszło, powiedziałbym z głębi serca: Niechby przepadł taki kraj i taki lud.
JAKIŚ CZŁOWIEK (wśród tłumu). Tak może mówić tylko wróg ludu!
BILLING. Słuchajcie, słuchajcie! Oto głos ludu.
CAŁY TŁUM. Tak, tak, to wróg ludu. On nienawidzi rodzinnego miasta, nienawidzi całego ludu.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/285
Ta strona została skorygowana.