Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/288

Ta strona została skorygowana.

BILLING. Rzeczywiście! to za wiele.
GRUBY GŁOS. Co! On się jeszcze odgraża!
GROŹNE GŁOSY. Wyrzucić go oknem, wyprawić mu kocią muzykę. Wygwizdać go. (Gwizdania, sykania, dzikie głosy, Stockmann z rodziną idzie ku wyjściu. Holster toruje mu drogę).
CAŁY TŁUM (wrzeszczy za odchodzącemi). Wróg ludu! wróg ludu! wróg ludu!
BILLING (porządkując swoje notatki). Dzisiaj, doprawdy, niebezpiecznie byłoby pić poncz u doktora. (Wszyscy cisną się do wyjścia. Hałas wzmaga się na zewnątrz. Słychać z ulicy wołania; „Wróg ludu! Wróg ludu!“)