Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/289

Ta strona została skorygowana.
AKT V.
Gabinet doktora Stockmanna. Wkoło ścian półki z książkami i szafy z różnemi narzędziami. W głębi drzwi do przedpokoju. Drzwi w głębi do przedpokoju, drzwi w téjże ścianie na lewo do innych pokoi. W prawéj ścianie dwa okna, w nich kilka wybitych szyb. W środku pokoju biurko pełne papierów i książek. Cały pokój w nieporządku, godzina przedpołudniowa.

SCENA PIERWSZA.
(Stockmann schylony przy jednéj z szaf i kijem coś z pod niéj dostaje. Wydobywa wreszcie kamień. Potém Joanna).

STOCKMANN (zwracając się do drzwi mieszkania). Joanno! jeszcze jeden.
JOANNA (z sąsiedniego pokoju). Znajdziesz ich pewno mnóstwo!
STOCKMANN (składa kamień na kupę innych, leżących na stole). Te kamienie chować będę jak relikwie, Fryderyk i Walter będą je codziennie oglądać, a gdy umrę, zostawię im je jako dziedzictwo (szuka na półkach pomiędzy książkami). Czy służąca nie była u szklarza?
JOANNA (wchodząc). Była, ale powiedział, że nie wié, czy będzie mógł przyjść dzisiaj.
STOCKMANN. Obaczysz. Nie będzie śmiał.
JOANNA. Służąca tak samo myślała; on lęka się swoich sąsiadów (zwracając się do drugiego pokoju). Czego chcesz, Elizo? A tak (idzie do niéj i zaraz powraca). List do ciebie, Ottonie.
STOCKMANN. Daj (otwiera i czyta). A tak.
JOANNA. Od kogo to?
STOCKMANN. Od Jana. Oddala nas.
JOANNA. Niepodobna! Taki porządny człowiek...
STOCKMANN (zaglądając do listu). Pisze, iż nie może inaczéj postąpić. Przykro mu to, ale musi — ze względu na współobywateli — na opinię publiczną — jest zależnym, musi ulegać wpływowym osobom.