STARY EKDAL (wchodzi z prawéj strony. Ma na sobie stary płaszcz z wysokim kołnierzem, włóczkowe rękawiczki, w ręku niesie laskę i czapkę futrzaną. Ma zrudziałą brudną perukę i siwe wąsy).
PETTERSEN (idąc naprzeciw niego). O Jezu! Czego pan tu chce?
EKDAL (we drzwiach). Muszę koniecznie być w kantorze.
PETTERSEN. Kantor od godziny zamknięty.
EKDAL. Słyszałem to już u drzwi, ale Groberg jeszcze tam siedzi. Mój Pettersenie, bądź tak dobry i wpuść mnie tędy (pokazuje drzwi kryte). Już nieraz tędy wchodziłem.
PETTERSEN. No! to idź pan (otwiera drzwi). Ale pamiętaj wyjść właściwemi drzwiami. Mamy gości.
EKDAL. Wiem o tém... hm! Dziękuję ci, kochany Pettersenie, dziękuję (szepcze sam do siebie). Bałwan (idzie do kantoru, Pettersen drzwi za nim zamyka).
JENSEN. Czy ten także należy do personelu kantorowego?
PETTERSEN. Nie, tylko kiedy jest dużo roboty, dostaje pisanie do domu. Ho! swojego czasu był to, co się zowie, szykowny człowiek — stary Ekdal.
JENSEN. Wygląda téż na to.
PETTERSEN. Był przecież porucznikiem.
JENSEN. Do dyabła. Ten był porucznikiem?
PETTERSEN. Tak jest. Ale zaczął handlować drzewem czy już nie wiem czém i podobno naszemu staremu szkaradnie przeskrobał, bo wówczas byli razem w fabrykach. O, znam dobrze starego Ekdala. Nieraz u pani Eriksen wypijemy razem po kieliszku piołunówki, albo po szklace bawara.
JENSEN. Nie wygląda on na to, by mógł dużo fundować.
PETTERSEN. Rozumiesz przecie, że to ja funduję. Mojém zdaniem, należy zawsze być grzecznym dla ludzi lepszego towarzystwa, chociażby się znajdowali w najgorszém położeniu.
JENSEN. Czy on zbankrutował?
PETTERSEN. Gorzéj. Siedział w więzieniu.
JENSEN. W więzieniu?
PETTERSEN. W twierdzy czy na odwachu (nasłuchuje). Cicho. Wstają od stołu. (Otwierają się drzwi od jadalnego pokoju, wchodzi pani Sörby, rozmawiając z kilku panami. Za niemi wchodzi całe obiadowe towarzystwo, wśród niego stary Werle, Kamerjunkier Flor, Kamerjunkier Balle, Kamerjunkier Kaspersen. Na końcu wchodzi Hialmar Ekdal i Grzegorz Werle).
PANI SÖRBY (przechodząc, do służby). Pettersen, kawę podać w salonie muzycznym.
PETTERSEN. Zaraz. (Pani Sörby i dwaj panowie idą do pokoju w głębi, a stamtąd na prawo. Pettersen i Jensen idą za nią).
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/308
Ta strona została skorygowana.