Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/310

Ta strona została skorygowana.

mnie jednego. Straszno mi dotykać tego przedmiotu. Powiedz mi raczéj, co robisz tam w fabrykach?
GRZEGORZ. Jestem najzupełniéj samotny, mam więc czas do rozmyślań i zagrzebywania się w różnych przedmiotach (siada w fotelu przy kominku i wskazuje Hialmarowi drugi naprzeciwko siebie).
HIALMAR (wzruszony). Muszę ci jednak podziękować za dzisiejsze zaproszenie, jest to najlepszy dowód, że nie masz do mnie żadnéj urazy.
GRZEGORZ (zdziwiony). Skądże ci mogło przyjść do głowy, że mam do ciebie urazę?
HIALMAR. Jednakże tak było w pierwszych latach.
GRZEGORZ. W jakich pierwszych latach?
HIALMAR. Po tém nieszczęściu. I była to rzecz naturalna, wszakże o włos tylko twój ojciec nie był wmieszany do tych... do tych okropnych historyj.
GRZEGORZ. I ja dlatego miałem miéć do ciebie urazę? Jakżeś to sobie mógł wyobrazić?
HIALMAR. Wiem, że tak było. Sam twój ojciec mi to powiedział.
GRZEGORZ (zdumiony). Mój ojciec! Czy tak? Hm. Więc to dlatego nie dałeś mi od téj pory znaku życia? Nie napisałeś ani jednego słówka?
HIALMAR. Tak.
GRZEGORZ. Nawet wówczas, gdyś się zdecydował zostać fotografem.
HIALMAR. Twój ojciec utrzymywał, że na nic się nie zda donosić ci o czémkolwiek.
GRZEGORZ (patrząc przed siebie). Pod tym względem może i miał słuszność. Ale powiedz mi, Hialmarze, czyś zadowolony z obecnego położenia?
HIALMAR (z westchnieniem). O, tak, niezawodnie — a właściwie, nie umiem tego określić. Z początku, jak to sobie łatwo wyobrazisz, było mi trochę dziwno. Znalazłem się w odmiennych warunkach. Bo téż i wszystko wkoło mnie zmieniło się w zupełności. Okropne nieszczęście mego ojca, ruina, hańba, wstyd. O, Grzegorzu!...
GRZEGORZ (wzruszony). Tak... tak...
HIALMAR. Nie mogłem myśléć o dalszych studyach, témbardziéj, że nie było na to ani grosza. Przy tém długi; zdaje mi się, że głównym wierzycielem był twój ojciec.
GRZEGORZ. Hm...
HIALMAR. To téż sądziłem, że najlepiéj będzie odrazu zerwać z przeszłością i dawnemi stosunkami. Tak radził twój ojciec, a że on przyszedł mi z pomocą...
GRZEGORZ. Mój ojciec to uczynił?