Ta strona została skorygowana.
AKT II.
Pracownia Hialmara Ekdala. Dość obszerny pokój na poddaszu. Na prawo znajduje się dach szklany z wielkiemi szybami, nawpół przysłonięty niebieską firanką. W głębi, w rogu po prawéj stronie, drzwi wchodowo, bliżéj z téjże strony drzwi prowadzące do mieszkania. Z lewéj strony także dwoje drzwi, a pomiędzy niemi piec żelazny. W ścianie, w głębi, drzwi o dwóch skrzydłach, które zasuwać można. Pracownia umeblowana ubogo, ale wygodnie. Na prawo kanapa, odsunięta od ściany, stół i krzesła. Na stole lampa z abażurem. W rogu stary fotel. Różne aparaty i narzędzia fotograficzne rozrzucone tu i tam. Przy ścianie, w głębi, na lewo od drzwi — półki, na nich trochę książek, pudełka, flaszki z chemikaliami i t. p. Na stole fotografie, pędzelki, papiery.
Gina siedzi przy stole i szyje; Jadwiga siedzi na kanapie, oparta łokciami na stole, dłońmi przysłania sobie oczy od światła, a wielkiemi palcami zatyka uszy. Czyta coś pilnie.
GINA (spogląda na nią kilkakrotnie z tłumioną troską, potém mówi:) Jadwiniu!
JADWIGA (nie słyszy).
GINA (głośniéj). Jadwiniu!
JADWIGA (odejmując palce od uszu). Co, mamo?
GINA. Nie siedź tak i nie czytaj.
JADWIGA. Ach, mamo! tylko jeszcze troszeczkę.
GINA. Nie, nie, połóż książkę. Ojciec tego nie lubi. On sam nigdy wieczorem nie czyta.
JADWIGA (kładąc książkę). Ojciec wogóle czyta niewiele.
GINA (kładzie robotę i bierze ze stołu kajecik i ołówek). Czy nie pamiętasz, ileśmy dziś zapłaciły za masło?
JADWIGA. Koronę i dwadzieścia pięć oerów.
GINA. Tak. (zapisuje). Straszna rzecz, co tego masła w domu wychodzi. Daléj kiełbaski i sér. (zapisuje). Jeszcze szynka, hm! (sumuje). Tak, to czyni...