Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/357

Ta strona została skorygowana.

HIALMAR. Dlaczego mówisz o Grobergu?
GINA. Nie wiem; tak myślałam.
HIALMAR. Hm!
GINA. Nie ja wystarałam się o robotę dla ojca. To Berta Sörby, będąc tu kiedyś.
HIALMAR. Zdaje mi się, że twój głos drży.
GINA (nakłada na lampę abażur). Ot, tak.
HIALMAR. I ręce twoje drżą także. Alboż nie?
GINA (z mocą). Powiedz odrazu, Hialmarze, co on ci o mnie mówił?
HIALMAR. Czy to prawda? Czy to może być prawdą, że... że było coś pomiędzy tobą a Werlem, gdyś była w ich domu?
GINA. To nieprawda. Wówczas nie było nic. Pan Werle mnie nagabywał — nie mogę temu zaprzeczyć. Żona jego myślała, że się pod tem coś kryło, stąd te całe gadania i skandale. Biła mnie, wymyślała mi ciągle i dlatego musiałam się oddalić.
HIALMAR. Więc stało się to później?
GINA. Wróciłam do domu. I matka... ona nie była tak uczciwą, jak-eś sądził, Hialmarze. Ona mówiła to i owo, przekładała — bo wówczas Werle był już wdowcem.
HIALMAR. Cóż dalej?
GINA. Najlepiej, żebyś się wszystkiego dowiedział. Werle postawił na swojem.
HIALMAR (załamuje ręce nad głową). I to jest matka mojego dziecka! Jak mogłaś mi to zataić?
GINA. Źle uczyniłam; oddawna powinnam ci to była powiedzieć.
HIALMAR. Należało mi to zaraz powiedzieć... Wiedziałbym przynajmniéj, czém jesteś.
GINA. A czybyś się był ze mną ożenił?
HIALMAR. Jak możesz nawet pytać?
GINA. Otóż dlatego nie mogłam ci wówczas powiedziéć. Wiesz, jak cię bardzo kochałam. Czyż sama miałam się unieszczęśliwić?
HIALMAR (ciągle chodząc). I to jest matka mojéj Jadwigi! I wiedzieć, że wszystko, na co spojrzę... (odtrąca nogą krzesło) wszystko, co posiadam, dom, ognisko, wszystko zawdzięczam szczęśliwemu poprzednikowi! O, ten uwodziciel!
GINA. Żałujesz tych czternastu, czy piętnastu lat, któreśmy razem przeżyli!...
HIALMAR (zatrzymując się przed nią). A ty powiedz mi, czyś co dnia, co godzinę, nakształt pająka, nie otaczała mnie tą siecią kłamstwa i tajemnic? Odpowiadaj! Czyś miała przynajmniéj poczucie winy i skruchy?