Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/382

Ta strona została skorygowana.

GINA (wchodzi). Zdaje mi się, Hialmarze, że tam dziadek sam gospodaruje na górze.
HIALMAR. Idę tam.
GRZEGORZ (z żywością). Czekaj chwilę. Czy wiész, co to było?
HIALMAR. Naturalnie, że wiem.
GRZEGORZ. Nie wiesz, ale ja wiem. To był dowód.
HIALMAR. Jaki dowód?
GRZEGORZ. Ofiara dziecka. Ona zleciła dziadkowi, by zabił dziką kaczkę.
HIALMAR. Zabił dziką kaczkę?
GINA. Co znowu?
HIALMAR. Ależ w jakim celu?
GRZEGORZ Chciała ci ofiarować, co miała najdroższego na świecie, w nadziei, że odzyska twoję miłość.
HIALMAR (wzruszony). Drogie dziecko!
GINA. Skądże jéj to przyszło?
GRZEGORZ. Ona pragnęła tylko twojéj miłości, Hialmarze, czuła, że bez niéj żyć nie może.
GINA (tłumiąc łzy). Widzisz, Hialmarze.
HIALMAR. Gino, gdzie ona jest?
GINA (szlochając). Biedaczka, siedzi tam w kuchni.
HIALMAR (idzie, otwiera drzwi od kuchni i woła). Jadwiniu, chodź tutaj, chodź do mnie (rozgląda się po kuchni). Tam jéj niéma.
GINA. Więc jest w swoim pokoju.
HIALMAR (z głębi). Nie, tu jéj także niéma (powraca). Musiała wyjść.
GINA. Nie chciałeś cierpiéć jéj w domu.
HIALMAR. O, niechby wróciła jaknajprędzéj — żebym jéj mógł powiedziéć... Teraz wszystko znów będzie dobrze. Grzegorzu, zaczynam wierzyć, że możemy jeszcze rozpocząć nowe życie.
GRZEGORZ (spokojnie). Wiedziałem o tém, przez dziecko powróci spokój i zgoda. (Stary Ekdal ukazuje się we drzwiach swego pokoju, ubrany w mundur porucznikowski i przypasuje sobie szablę).
HIALMAR (zdumiony). Ty tutaj jesteś, ojcze?
GINA. Czyś strzelał w swoim pokoju?
EKDAL (zbliżając się z gniewem). To ty teraz, Hialmarze, sam chodzisz na polowanie?
HIALMAR (niespokojny ). Toś nie ty strzelał na strychu?
EKDAL. Co? Ja miałem strzelać!
GRZEGORZ (do Hialmara). Sama zabiła dziką kaczkę.
HIALMAR. Co to znaczy? (śpieszy na strych, zagląda i krzyczy). Jadwinia!
GINA (biegnąc do drzwi). Jezu!