PANI HELSETH (wyglądając). Czy to nie pan pastor tam idzie?
REBEKA (szybko). Gdzie? (powstaje). Tak, to on (staje za firanką). Stań pani z boku, żeby nas nie zobaczył.
PANI HELSETH. Ach! pomyśl pani tylko, on znowu zaczyna chodzić koło Mülbachu.
REBEKA. Tak, szedł tamtędy onegdaj (wygląda szparą pomiędzy firanką a oknem). Teraz zobaczymy.
PANI HELSETH. Czy odważy się przejść przez most?
REBEKA. To właśnie chcę zobaczyć (po krótkiéj chwili). Nie, zawraca się. Dziś także obchodzi to miejsce (odchodząc od okna), chociaż trzeba dużo drogi nałożyć.
PANI HELSETH. Dobry Boże! Ciężko byłoby panu pastorowi przejść przez most po tym wypadku.
REBEKA (składając swoję robotę). Tutaj w Rosmersholmie pozostający pamiętają długo o umarłych.
PANI HELSETH. Proszę pani, zdaje mi się, że to umarli długo pamiętają o Rosmersholmie.
Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/389
Ta strona została skorygowana.
AKT I.
Scena przedstawia obszerny pokój w Rosmersholmie, wygodnie umeblowany starożytnemi sprzętami. Na przodzie sceny na prawo piec ustrojony brzozową kratką i kwiatami. Za nim drzwi. W głębi drzwi wiodące do przedpokoju. Z lewéj strony okno, przed niém kolumna otoczona roślinami i kwieciem. Niedaleko pieca stół z kanapą i fotelami. Na ścianach dawne i nowsze portrety przedstawiające kaznodziei, wojskowych, urzędników w mundurach i strojach odpowiednich. Okno jest otwarte, także otwarte są drzwi do przedpokoju i dalsze drzwi wchodowe. Widać przez nie wielkie, stare drzewa alei, prowadzącéj do mieszkalnego domu. Słońce tylko co zaszło; ciepły, letni wieczór.
(Rebeka West w fotelu kończy szydełkiem wielki szal z białéj włóczki, który leży przy niéj. Od czasu do czasu wygląda przez okno pomiędzy doniczkami kwiatów. Z prawéj strony wchodzi pani Helseth).