Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/404

Ta strona została skorygowana.

żadnego z walczących stronnictw. Ja chcę wszędzie szukać ludzi, jednoczyć ich tak silnie, jak się to tylko da uczynić. Chcę żyć i całe moje żywotne siły temu celowi poświęcić, by prawdziwy ludowy rząd w kraju utrwalić.
KROLL. I nie zdaje ci się, że dość już mamy tego ludowego rządu? Co do mnie, sądzę, że jesteśmy wszyscy na drodze do tego zbydlęcenia, w jakiém znajdują się tylko warstwy najniższe.
ROSMER. Właśnie dlatego chodzi mi o rząd ludowy, tu leży całe zadanie.
KROLL. Jakie zadanie?
ROSMER. Wszystkich ludzi w kraju szlachetnemi uczynić.
KROLL. Wszystkich ludzi?
ROSMER. Ilu tylko można.
KROLL. Jakim sposobem?
ROSMER. Wyzwalając ich ducha, oświecając wolę. Tak sądzę.
KROLL. Jesteś marzycielem, Rosmerze. I ty chcesz wyzwalać, oświecać?
ROSMER. Nie, mój drogi, ja probuję tylko rozbudzać. Reszty muszą sami dokonać.
KROLL. Sądzisz, że to mogą uczynić?
ROSMER. Sądzę.
KROLL. Własnemi siłami?
ROSMER. Tak, własnemi siłami. Inaczéj być nie może.
KROLL (powstając). Czy podobna mowa przystoi duchownemu?
ROSMER. Nie jestem już duchownym.
KROLL. Tak, ale twoja dziecinna wiara...
ROSMER. Téj już nie mam.
KROLL. Nie masz jéj już?
ROSMER (powstając). Odstąpiłem od niéj, musiałem odstąpić.
KROLL (wzruszony, ale panując nad sobą). Tak. No tak, tak, jedno idzie za drugiém. Może dlatego porzuciłeś urząd kościelny?
ROSMER. Tak. Gdy jasno przejrzałem w sobie... gdy się przekonałem, że nie była to przejściowa wewnętrzna walka, ale coś, od czego się już nigdy nie będę mógł ani też chciał wyzwolić.
KROLL. Tak długo byłeś w téj rozterce, a — my, twoi przyjaciele, nie wiedzieliśmy o tém — jak mogłeś przed nami tę smutną prawdę ukrywać?..
ROSMER. Sądziłem, że te rzeczy mnie jednego obchodzą, a potém nie chciałem tobie i innym moim przyjaciołom sprawiać daremnego smutku. Myślałem, że będę tu żył tak jak dotąd, cicho i szczęśliwie. Chciałem zagłębić się w książkach, które dotąd były dla mnie zamknięte, zatopić się w świecie prawdy i swobody, jaki się teraz przedemną otworzył.