Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/485

Ta strona została skorygowana.
SCENA SIÓDMA.
WANGEL, ELLIDA.

WANGEL. Droga Ellido, dlaczego pytałaś go o tę podróż?
ELLIDA. Johnston był z nim na okręcie. Jestem tego pewna.
WANGEL. Z czego to wnosisz?
ELLIDA (nie odpowiadając). Dowiedział się na tym statku, żem poślubiła innego, w czasie jego nieobecności. I téjże saméj chwili, mnie...
WANGEL. Owa groza?
ELLIDA. Tak niespodzianie stanął mi na oczach, jakby żywy. Właściwie nie, stoi trochę z boku. Nie patrzy nigdy na mnie, ale jest zawsze.
WANGEL. Jakże ci się on przedstawia?
ELLIDA. Takim, jakim widziałam go po raz ostatni.
WANGEL. Przed dziesięciu laty?
ELLIDA. Tak, tam w Bratthammer. Widzę go najwyraźniéj i widzę siną perłę w szpilce od krawatu. Perła podobna jest do oka morskiéj ryby i wpatruje się we mnie.
WANGEL. Na Boga, Ellido. Jesteś bardziéj chorą, niż myślałem, niż sądzisz sama.
ELLIDA. O tak! ratuj mnie, jeśli możesz, bo czuję, że mnie to coraz więcéj opanowywa.
WANGEL. I w tém położeniu byłaś przez całe trzy lata, kryłaś swe tajemnicze cierpienie, nie zwierzając mi się?
ELLIDA. Ale jakżeż ja mogłam! Uczyniłam to dopiero, gdy zaszła tego potrzeba, uczyniłam dla ciebie. Gdybym ci się była z tém zwierzyła, musiałabym także zwierzyć rzeczy niemożliwe do wypowiedzenia.
WANGEL. Niemożliwe do wypowiedzenia?
ELLIDA (broniąc się). Nie, nie. Nie pytaj. Tylko jedno jeszcze — nie więcéj. Jakżeż możemy zbadać tę zagadkę — oczu dziecka?
WANGEL. Droga, jedyna Ellido, zaręczam ci, że to było tylko przywidzenie z twojéj strony. Dziecko miało takie oczy jak wszystkie inne zwyczajne dzieci.
ELLIDA. Nie, tylko tyś tego dostrzedz nie mógł. Oczy dziecka zmieniały barwę według morza; gdy fiord jaśniał słoneczną pogodą i one były takie. Tak samo w czasie burzy. O, widziałam to dobrze, chociaż ty nie widziałeś.
WANGEL (ustępując jéj). Hm! być może. Ale gdyby nawet tak było, to i cóż?
ELLIDA (cicho zbliżając się do niego). Widziałam już raz takie oczy.