Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/508

Ta strona została skorygowana.

ARNHOLM. Gdybyś się zdecydował zmienić miejsce pobytu? osiąść gdzieindziéj, ażeby przebywać mogła w przyjaźniejszych dla siebie warunkach?
WANGEL. Czy sądzisz, żem jéj tego nie ofiarował, nie prosił ją o to? Postanowiłem zamieszkać w Skiöldvik. — Nie chciała.
ARNHOLM. I tego nie chce?
WANGEL. Nie. Nie wierzy, by się to na co zdało. I zapewne ma słuszność.
ARNHOLM. Hm! Tak sądzisz?
WANGEL. Przytem, kiedy się nad tém dobrze zastanawiam, to nie wiem doprawdy, jakbym to mógł uskutecznić. Zdaje mi się, żebym wyrządził krzywdę moim córkom, przeprowadzając się w taki zapadły kąt. Muszą one przynajmniéj mieszkać w miejscowości, gdzie są dla nich widoki postanowienia.
ARNHOLM. Czy już o tém tak bardzo myślisz?
WANGEL. Mój Boże! Muszę przecież o tém myśléć. Jednak z drugiéj strony, zdrowie mojéj biednéj, choréj Ellidy... Jestem doprawdy w wielu rzeczach między młotem a kowadłem.
ARNHOLM. Co do Bolety, nie masz potrzeby się troskać (przerywając sobie). Ciekawym, gdzie ona jest, gdzie oni poszli (dochodzi do drzwi na werandę i wygląda na ogród).
WANGEL (wyglądając z drugiéj strony). Dla nich trzech, gotów byłbym ponieść największe ofiary... Gdybym tylko wiedział, co czynić.



SCENA SZÓSTA.
Poprzedni. ELLIDA wchodzi drzwiami z lewéj strony, po któréj stoi WANGEL.

ELLIDA (szybko do Wangla). Tylko nie wychodź dziś przed południem.
WANGEL. Nie wyjdę z pewnością. Zostanę z tobą (wskazuje zbliżającego się Arnholma). Nie witasz naszego przyjaciela?
ELLIDA (zwraca się do Arnholma). Ach! pan tu jesteś (podaje mu rękę). Dzień dobry.
ARNHOLM (po lewéj stronie Ellidy). Dzień dobry pani. Jakto, o téj godzinie, nie jesteś pani jak zawsze w kąpieli?
ELLIDA. O nie! Dziś niéma o tém mowy. Czemuż pan nie siada...
ARNHOLM. Dziękuję, teraz nie mogę (spogląda na Wangla). Obiecałem panienkom, że przyjdę do nich, do ogrodu.
ELLIDA. Kto wie, czy je pan spotka w ogrodzie. Nigdy nie wiem dokładnie, gdzie one są.