Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/526

Ta strona została skorygowana.
SCENA SZÓSTA.
Poprzedni, WANGEL i ELLIDA ukazują się z prawéj strony nad sadzawką.

WANGEL. Zaręczam ci, że się mylisz droga, Ellido (spostrzegając tamtych). Co? oboje tutaj. Nieprawdaż, panie Lyngstrand, że go jeszcze nie widać?
LYNGSTRAND. Wielkiego parowca?
WANGEL. No tak.
LYNGSTRAND (wskazując). Już tu jest, panie doktorze.
ELLIDA. Ach! wiedziałam o tém dobrze.
WANGEL. Przybył już.
LYNGSTRAND. Przypłynął jak złodziéj w nocy, można to powiedziéć. Nikt nic nie słyszał.
WANGEL. Odprowadź pan Hildę na wybrzeże. Chciałaby słyszéć muzykę. Śpieszcie się.
LYNGSTRAND. Właśnie chcieliśmy iść, panie doktorze.
WANGEL. My tam może także przyjdziemy niedługło.
HILDA (szepcze Lyngstrandowi). Ci także chodzą parami (wychodzą na lewo przez ogród).
Wczasie następnéj sceny, słychać z nad fiordu muzykę dętych instrumentów.



SCENA SIÓDMA.
ELLIDA, WANGEL potém obcy człowiek.

ELLIDA. On tu jest... ja to czuję.
WANGEL. Odejdź lepiéj, Ellido, ja sam się z nim rozmówię.
ELLIDA. Ach! to niepodobna, mówię ci, że niepodobna (z okrzykiem). Widzisz go?
OBCY (przychodzi z lewéj strony i zostaje na ścieżce po za ogrodzeniem). Dobry wieczór! Otóż jestem znowu, Ellido.
ELLIDA. Tak, tak — teraz nadeszła godzina.
OBCY. Czyś do drogi gotowa, czy nie?
WANGEL. Widzisz pan przecież, że nie.
OBCY. Nie pytam o podróżny ubiór i tym podobne rzeczy. Nie pytam także o zapakowane kufry. Wszystko, co potrzebne w drodze, mam na statku. Postarałem się także o kajutę (do Ellidy). Pytam cię więc, czyś gotowa iść ze mną, ale iść z własnéj nieprzymuszonéj woli.
ELLIDA (błagalnie). Nie pytaj mnie. Nie wódź w ten sposób na pokuszenie.

(Słychać w oddali dzwonek na statku).