Strona:Henryk Ibsen - Wybór dramatów.djvu/543

Ta strona została skorygowana.

TESMAN. Doprawdy? Pani Elvsted — panna Rysing, jak się dawniéj nazywała.
HEDDA. Ta sama, ta z kręconemi włosami, któremi się zawsze pyszniła. Twoja dawna miłość, jak słyszałam.
TESMAN (śmieje się). No, niedługo trwała ta miłość. A potem było to jeszcze wówczas, kiedym ciebie nie znał. Cóż ona tu robi?
HEDDA. Szczególna rzecz, że złożyła nam wizytę. Znałyśmy się tylko w zakładzie naukowym.
TESMAN. Ja także nie widziałem jéj Bóg wie jak dawno, mieszka na północy, w jakimś zapadłym kącie.
HEDDA (namyśla się chwilę, potém mówi nagle). Słuchaj! Czy to nie tam także przebywa ten... Eilert Lövborg.
TESMAN. Tak! gdzieś w tamtych okolicach.


SCENA SZÓSTA.
Poprzedni i BERTA.

BERTA (wchodzi z przedpokoju). Przyszła znowu ta pani, co tu już raz była i zostawiła kwiaty (pokazuje). Te, które pani trzyma w ręku.
HEDDA. Ach! ona? Poproś.
BERTA (otwiera drzwi pani Elvsted i odchodzi).


SCENA SIÓDMA.
HEDDA, TESMAN, i PANI ELVSTED, ma postać łagodną, miękkie rysy. Oczy jéj jasno niebieskie, osadzone trochę na wierzchu, mają wyraz pytający i trwożny. Włosy jéj są bardzo jasne, biało żółte, ogromne i silnie kędzierzawe. Wygląda o parę lat młodszą od Heddy. Ma ciemną wizytową suknię elegancką, ale nie ostatniéj mody.

HEDDA (idzie przyjaźnie na jéj spotkanie). Dzień dobry. Rada jestem, że znów panią widzę.
PANI ELVSTED (zdenerwowana stara się nad sobą panować). O tak, nie widziałyśmy się od bardzo dawna.
TESMAN (podając jéj rękę). I my także nie widzieliśmy się od dawna.
HEDDA. Dziękuję pani za śliczne kwiaty.
PANI ELVSTED. Byłam tu już wczoraj po południu i dowiedziałam się, że państwo dotąd nie wrócili z podróży.
TESMAN. Pewno pani niedawno przyjechała?